-

Matka-Scypiona

Dlaczego gen. Enrique Gorostieta Velarde musiał zginąć?

2 czerwca mija rocznica mordu na bohaterze Meksyku, generale Enrique Gorostieta Velarde. Nie trzeba przypominać, że w zasadzie niewiele wiemy o człowieku, który stanął na czele powstania katolików w Meksyku, które przeszło do historii pod nazwą Cristiady. Dla ogółu powstanie wydobył z katakumb historii film „Cristiada”, w którym rolę generała gra Andy Garcia. Okazuje się jednak, że nie do końca przedstawiono generała tak, jak to było w rzeczywistości. Antykatolicka propaganda przez lata przedstawiała generała jako agnostyka, masona a nawet osobę nie do końca wierzącą, która dopiero w trakcie wydarzeń stałą się katolikiem (film to potwierdza). W rzeczywistości Enrique Gorostieta był bardzo głęboko wierzącym katolikiem, co można wyczytać z listów do jego bliskich. Prawnuczka generała, Leticia, udostępniła listy generała do żony (1927-1929), a także jego korespondencję z rodzicami. Wniosek jest tylko jeden. To była bardzo katolicka rodzina, bardzo praktykująca i to wszyscy bez wyjątku. Listy ujawniają mężczyznę zakochanego po uszy w swojej żonie i wiernego syna Kościoła Katolickiego, który wziął udział w walce z obowiązku obrony ludu i Kościoła.

Teraz skupmy się na końcówce powstania. Z filmu „Cristiada” pamiętamy scenę, której akcja dzieje się w przedziale wagonu. Siedzi w nim ambasador USA Dwight Morrow i dwóch przedstawicieli Episkopatu. Intuicyjnie czujemy, że zawarto tam jakieś porozumienie, co było prawdą. Przez przypadek natknęłam się na list gen. Gorostiety, Naczelnego Dowódcy Gwardii Narodowej skierowany do zaufanych osób, aby te mogły poinformować Episkopat Meksyku o jego przemyśleniach dotyczących „Porozumień” z czerwca 1929 roku. List napisany kilka dni przed śmiercią gen. Gorostiety.

„Od początku naszej walki prasa krajowa, a nawet zagraniczna, nie przestaje okresowo zajmować się możliwymi ustaleniami między tak zwanym rządem a jakimś wybitnym członkiem meksykańskiego Episkopatu, aby położyć kres problemowi religijnemu. Za każdym razem, gdy pojawiały się takie wiadomości, walczący ludzie odczuwali dreszcz śmierci, który był tysiąc razy gorszy niż wszystkie niebezpieczeństwa, którym zdecydowali się stawić czoła, gorszy, o wiele gorszy niż cała gorycz, którą musieli znosić. Za każdym razem, gdy prasa informuje nas o biskupie, który jest potencjalnym parlamentarzystą Callismo, czujemy to jak uderzenie w twarz, tym bardziej bolesne, że pochodzi od kogoś, od kogo mogliśmy oczekiwać pocieszenia, słowa zachęty w naszej walce; zachęty i pocieszenia, których, z jednym bardzo zaszczytnym wyjątkiem, nie otrzymaliśmy od nikogo.

Ta wiadomość, tak nieregularnie podawana w prasie i nigdy oficjalnie nie zdementowana przez naszych biskupów, zawsze miała dla nas fatalne konsekwencje; ci z nas, którzy są liderami w tej dziedzinie, zawsze byli w stanie zauważyć, że wzrost naszej organizacji został zawieszony w wyniku jednego z nich i musieliśmy podjąć wielkie wysiłki, aby go odzyskać. Wiadomości te zawsze były jak prysznic lodowatej wody na nasz gorący entuzjazm.

Prasa ponownie rozpowszechnia plotkę o możliwych rozmowach między obecnym prezydentem a arcybiskupem Ruiz y Flores, rozmowach, które mają na celu rozwiązanie konfliktu religijnego, plotkę, która nabiera kształtu dzięki dwuznacznym, obłudnym i niezdarnym deklaracjom Portesa Gila złożonym w Puebli piątego dnia. Nie wiem, co jest prawdą w tej sprawie, ale ponieważ Gwardia Narodowa jest instytucją zainteresowaną tym, chcę, abyś raz na zawsze i za pośrednictwem swojego godnego przewodnika przedstawił uczucia tych, którzy są tym zainteresowani, Chciałbym raz na zawsze i za pośrednictwem waszego godnego kanału wyrazić uczucia tych z nas, którzy walczą na wsi, aby meksykański Episkopat został poinformowany i abyście mogli również pomóc w podjęciu niezbędnych kroków w celu dotarcia do Rzymu, abyśmy mogli uzyskać od naszego Świętego Wikariusza lekarstwo na nasze bolączki, lekarstwo, które jest niczym innym jak uzyskaniem nominacji nuncjusza lub prymasa, który położy kres istniejącemu chaosowi i zjednoczy polityczną i społeczną pracę naszych biskupów, niezależnych książąt.

Ci z nas, którzy walczą w terenie, wierzą, że biskupi podejmując rozmowy ze stroną, której postawę przyjęło bez wątpienia ponad cztery miliony Meksykanów, a której produktem jest Gwardia Narodowa, licząca obecnie ponad dwadzieścia tysięcy uzbrojonych mężczyzn i tyle samo innych, którzy bez broni z pewnością mogą być uznani przez prawo za wojowników. Wierzymy również, że rząd, mając z nimi do czynienia, robi to w przekonaniu, że jego głos jest w stanie zakończyć ten konflikt; zmusić Gwardię Narodową, która stanowi poważne zagrożenie dla jego bezpieczeństwa, do oddania broni, którą posiada, broni odebranej samemu rządowi. Dowodem na to jest to, że nigdy nie chciał ich usłyszeć przed naszym ruchem. Dowodem na to jest pogarda, z jaką przyjął memoriał prałatów, a później but z milionami podpisów katolików.

Teraz, jeśli biskupi, gdy przyjdą do działań z rządem, zatwierdzą postawę Gwardii Narodowej, jeśli zgodzą się, że była to jedyna godna droga pozostawiona nam przez despotę, będą musieli skonsultować się z naszym sposobem myślenia i wysłuchać naszych żądań; Nie mamy nic do powiedzenia w tej sprawie; taką drogą, pracując razem i z Bożą pomocą, osiągniemy pewne dobro dla naszego kraju, a sami biskupi zostaną w końcu przekonani o niezwykłej bezinteresowności, być może wyjątkowej w historii Meksyku, która była sercem naszej organizacji i naszego istnienia.

Jeśli biskupi, w kontaktach z rządem, nie pochwalą naszej postawy, jeśli zlekceważą Gwardię Narodową i spróbują rozwiązać konflikt niezależnie od tego, czego chcemy, i bez słuchania krzyku ogromnej rzeszy, która w walce ma na szali wszystkie swoje interesy i ideały, jeśli zapomną o naszych zmarłych, jeśli zlekceważą nasze tysiące wdów i sierot, wtedy podniesiemy nasz głos w gniewie i w nowym przesłaniu do cywilizowanego świata odrzucimy taką postawę jako niegodną nas; Jeśli nasi zmarli zostaną zapomniani, jeśli nasze tysiące wdów i sierot nie zostaną wzięte pod uwagę, wtedy podniesiemy nasz głos w gniewie i w nowym przesłaniu do cywilizowanego świata odrzucimy taką postawę jako niegodną i zdradziecką, i udowodnimy nasze twierdzenie. Osobiście oskarżę tych, którzy teraz pojawiają się jako potencjalni mediatorzy.

Uważamy, że istnieje wiele różnych powodów, dla których to Gwardia Narodowa, a nie Episkopat, powinna rozwiązać tę sytuację. Oczywiście problem nie jest czysto religijny; jest to integralny przypadek wolności, a Gwardia Narodowa stała się w rzeczywistości obrońcą wszystkich wolności i prawdziwym przedstawicielem ludu, ponieważ wsparcie, jakiego udzielają nam ludzie, pozwoliło nam przetrwać; jest to niezaprzeczalne... Z drugiej strony, biskupi, oddaleni z jakiegokolwiek powodu od kraju, żyli przez te lata oderwani od życia narodowego, nieświadomi przemian, jakie ludzie przeszli w tym okresie gorzkiej walki, a zatem niezdolni do reprezentowania ich w akcie takiej transcendencji. To kłamstwo, że władza ukonstytuowana przed walką może sama w sobie pociągnąć cały naród do poniesienia konsekwencji swojego osądu; to sam naród musi być reprezentowany, to wola narodu musi być konsultowana, to uczucia narodu muszą być brane pod uwagę; tego zubożałego narodu, który walczy we własnej ojczyźnie przeciwko garstce drani, którzy chowają się za murem zniszczenia i tortur.

To nie biskupi mogą słusznie twierdzić, że reprezentują ich w ten sposób. Gdyby żyli wśród wiernych, gdyby wraz ze swoimi rodakami odczuwali ciągłą groźbę śmierci za samo wyznawanie wiary, gdyby jak dobrzy pasterze kierowali losem swoich owiec, gdyby w każdym przypadku przyjmowali stanowczą, zdecydowaną i szczerą postawę, byliby teraz naprawdę godnymi przedstawicielami naszego narodu. Ale tak się nie stało, albo dlatego, że nie powinno się stać, albo dlatego, że nie chcieli, aby tak się stało. Teraz trudno będzie, a raczej wydaje nam się to niemożliwe, aby Episkopat przyjął, nie uchybiając swoim obowiązkom, reprezentację, która mu nie odpowiada, której nikt mu nie przyznaje.

Gwardia Narodowa to sam naród; to instytucja, która w przeszłości i obecnie okazała solidarność z przestępstwem zadanym narodowi meksykańskiemu, niegdyś bezbronnemu przez zdradzieckich Meksykanów. W przyszłości Gwardia Narodowa będzie również dbać o interesy tego samego narodu, z którego się narodziła. Ma do tego wszystkie niezbędne elementy: Gwardia Narodowa jest naturalnym przeciwnikiem wszystkiego, co niegodne i fałszywe w Meksyku. Gwardia ma już trochę broni i jest to jedyne zabezpieczenie, jakie mamy, aby żyć w atmosferze względnej sprawiedliwości. Jeśli zarzuca się nam, że nie należy brać pod uwagę naszej siły materialnej, możemy obalić takie stwierdzenie, wskazując po prostu, że to nasza postawa prowokuje tyrana do próby rozwiązania konfliktu. To jest w świadomości każdego z nas. Ale jest jeszcze coś więcej, naszą siłę stanowi mała armia, uboga w broń, bardzo bogata w cnoty wojskowe, która każdego dnia walczy coraz skuteczniej, aby uwolnić się od wściekłej sfory, która ich zniewala; przez cały naród, który jest zdeterminowany, aby podbić wszystkie wolności i który ma oczy utkwione nie w banalnej obietnicy, którą można złożyć Episkopatowi, ale w obowiązkowym kompromisie, któremu grupa, która nas teraz tyranizuje, musi się poddać.

To, czego brakuje nam w sile materialnej, o co nie prosimy Episkopat, uzyskamy własnymi wysiłkami; jeśli poprosimy Episkopat o siłę moralną, która uczyniłaby nas wszechmocnymi i to w ich rękach jest dać nam ją, po prostu jednocząc ich kryteria i prowadząc naszych ludzi do wypełnienia obowiązku, doradzając im, aby mieli godną i męską postawę właściwą chrześcijanom, a nie niewolnikom. Gdyby to była praca naszych biskupów od samego początku, gdyby nie było fatalnych rozbieżności w Querétaro, Tabasco itp., które uniemożliwiły wspólne i energiczne działanie, być może do tej pory ludzie ukaraliby swoich katów i staliby się wolnym i suwerennym narodem. Uważam, że moim obowiązkiem jest stanowcze i kategoryczne stwierdzenie, że głównym problemem, z którym my, przywódcy tego ruchu, musieliśmy się zmierzyć, nie są dostawy. Głównym problemem było i nadal jest uniknięcie szkodliwych i śmiertelnych działań, które czynione są przez naszych biskupów oraz bardziej bezpośrednie i zdezorientowane działania niektórych księży i biskupów, zgodnie z wytycznymi przekazanymi im przez ich prałatów, wywołujących zamęt w umysłach ludzi. Mielibyśmy obfite zasoby i wojska, gdyby zamiast pięciu stanów Republiki, trzydzieści lub więcej diecezji odpowiedziało na okrzyk śmierci wydany przez Ojczyznę. Zdekantowana potęga tyrana, którą tak dobrze potrafimy zmierzyć, rozpadłaby się na kawałki przy pierwszym uderzeniu buzdyganu, być może dzięki czemu, po raz pierwszy i jedyny w historii naszych narodowych męczeństw, książęta naszego Kościoła zgodziliby się jedynie oświadczyć, że: „Obrona jest dozwolona, a tym przypadku obowiązkowa...”. Jest jeszcze czas, aby nauczyli nas drogi obowiązku i dali dowód swojej męskości, szczerze opowiadając się po stronie godności i przyzwoitości w tej walce. Czy nie są już z nami związani krwią ponad dwustu księży zamordowanych przez naszych wrogów? Jak długo będą czuć się bliżej katów niż ofiar?

Te i wiele innych powodów, których rozważanie tutaj byłoby niekończące się, sprawiają, że żądamy, a nie prosimy, aby rozwiązanie problemu, nad którym pracowaliśmy ciężej niż ktokolwiek inny, pozostawić w naszych rękach; aby pozostawić go ludziom, temu meksykańskiemu ludowi, który chciał i nadal chce być katolikiem, temu ludowi, który pokazał całemu światu, że jest hojny ze swoją krwią, pieniędzmi i najdroższymi interesami, jeśli chodzi o obronę swojej religii; temu ludowi porzuconemu przez arystokratów pieniądza i myśli, aby dokończyć swoje dzieło wyzwolenia. Niech biskupi będą cierpliwi, niech nie rozpaczają, bo nadejdzie dzień, kiedy będziemy mogli z dumą wezwać ich i naszych kapłanów, aby ponownie przybyli do nas, aby wypełnić swoją świętą misję, a wtedy, w kraju wolnych, cała armia zmarłych rozkaże nam to zrobić! Ostatnim powodem jest to, że uważamy, iż mamy prawo być wysłuchani, choćby dlatego, że jesteśmy częścią składową Kościoła Katolickiego w Meksyku, właśnie dlatego, że jesteśmy bardzo ważną częścią instytucji zarządzanej przez meksykańskich biskupów.

Dlatego proszę was, abyście zwrócili na to uwagę Komisji Episkopatu, a jednocześnie zrobili wszystko, co w waszej mocy, aby mój głos dotarł do najwyższej Hierarchii naszego Kościoła, aby zobaczyć, czy możliwe będzie położenie kresu wiecznej dezorientacji, w której żyjemy i pomóc Gwardii Narodowej w jej pracy dla Boga i Ojczyzny. Wierzę, że moim obowiązkiem jest uświadomienie wam, że w nadchodzących miesiącach przejdziemy najtrudniejszą próbę całej tej epopei; że musimy stawić czoła bardzo ostremu kryzysowi, który będzie sygnałem naszego triumfu lub naszej porażki, i konieczne jest, abyśmy wszyscy podjęli największy wysiłek i udzielili największej pomocy. Zapewniam, że Gwardia Narodowa spełni swój obowiązek, ale proszę, aby nie proszono nas o wykraczanie poza zakres obowiązków. Powtarzam, jak zawsze, zapewnienia o moim najwyższym szacunku. Bóg, Ojczyzna i Wolność.

Głównodowodzący generał Enrique Gorostieta, 16 maja 1929 rok

Z listu jasno wynika, że gen. Gorostieta szykuje się do rozprawy z Callesem. Ma przewagę. Istnieją uzasadnione świadectwa historyczne, które potwierdzają, że Enrigue Gorostieta przygotowywał ostateczna ofensywę przeciwko żołdakom Callesa, a zdobycie Guadalajary było bardzo bliskie, co doprowadziłoby do upadku reżimu Callisty, ponieważ duża część armii Callisty walczyła z oddziałami Escobarista w Coahuila i Nuevo Leon, a około 95% armii zbuntowało się przeciwko Callesowi! Stało się inaczej.

Fatalnego 2 czerwca 1929 roku generał Gorostieta i 17 jego towarzyszy przybyli o 8.30 rano do Hacienda del Valle, aby odpocząć po długiej podróży. Generał cierpiał na zapalenie spojówek, zatem odpoczywał w ciemnym pokoju. Kiedy usłyszał pierwsze strzały, zorganizował obronę i ucieczkę, wsiadając na konia. Gdy opuszczał główny budynek, jego koń padł martwy, a generał utknął pod nim. Próbując się uwolnić i wrócić do głównego budynku został zabity na miejscu. Szczegóły wydarzenia są znane z relacji majora Heriberto Navarrete, osobistego asystenta generała, który jako jedyny uciekł. Reszta towarzyszy gen. Gorostiety została wzięta do niewoli (nie wiem, co się z nimi stało). Zatem jedyną osobą, która zginęła w ataku był Enrique Gorostieta Velarde. Kto zaplanował mord, a przede wszystkim, kto zdradził, to już pewnie pozostanie tajemnicą. Poszlaki są jednak bolesne…

Gen. Enrique Gorostieta

Gen. Gorostieta

Gen. Gorostieta drugi z prawej w dolnym rzędzie

 

  1. http://www.ahunam.unam.mx/images/albums/3.1/album/
  2. https://www.aciprensa.com/noticias/76255/general-gorostieta-no-fue-mason-sino-devoto-catolico-asegura-autor-de-la-cristiada
  3. https://mediateca.inah.gob.mx/repositorio/islandora/object/fotografia%3A449081
  4. Boletin de Pastoral, 227
  5. https://gianfrancoamato.it/uno-scoop-la-verita-su-enrique-gorostieta-velarde/
  6. https://www.cronica.com.mx/


tagi: gorostieta  cristeiros 

Matka-Scypiona
31 maja 2024 15:42
29     1444    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @Matka-Scypiona
31 maja 2024 15:44

Zamordowany gen. Gorostieta

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Matka-Scypiona
31 maja 2024 15:46

Grób generała; widok dzisiejszy

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona
31 maja 2024 16:54

Myślałem, że zostało po nim tylko jedno zdjęcie, to niewyraźne, drugie od góry. Sprawa jest jasna, w Meksyku nikt się nie opieprza mówiąc o masonach, więc i my nie możemy. Biskupi-masoni go wystawili. Powinnaś ten tekst zadedykować biskupowi Rysiowi

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski 31 maja 2024 16:54
31 maja 2024 17:00

Tak. Ten list zmroził mi krew w żyłach. Tam nic nie było tak, jak nam się wydaje. Kiedyś napisałeś, że podejrzewasz tych z pociągu o zdradę. Teraz widzimy to czarno na białym. Absolutnie straszne. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona 31 maja 2024 17:00
31 maja 2024 17:30

Jeszcze jak sobie dołożymy do tego Rettingera i jego znajomość z Callesem

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski 31 maja 2024 17:30
31 maja 2024 17:44

No i sztuka napisana z Conradem zamknięta w sejfie... Myślę, że od początku celem był Meksyk, a że biskupi też swoi, to ryzyko było niewielkie. Oczywiście zawsze może się nie udać, ale tu się udało... 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona
31 maja 2024 21:11

Po przeczytaniu "Cristiady" oraz żywota księdza Michała (Miguela) Augustyna Pro (książka do nabycia w ksiegarni TeDeum, chybavjeszcze jest) ), to od razu pojąłem, że Calles dogadywał się z biskupami mrksykańskimi za pośrednictwem biskupów amerykańskich. To oni wywierali nacisk na biskupów z Meksyky i to oni gwarantowali "właściwe" przedstawienie sprawy papieżowi Piusowi XI. W tamtym czasie, jak i obecnym, episkopat amerykański miał bardzo duże wpływy w Kurii Rzymskiej.

Myślę, że to najpaskudniejsza sprawa w całej Cristiadzie i najbardziej przemilczana. Jakiego rodzaju szantaże czy groźby były użyte? Tego nie wiem. Ale bez pomocy amerykańskich biskupów Calles nie dostałby akceptacji papieża na to porozumienie.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Matka-Scypiona
31 maja 2024 22:24

Kiedy się zastanawiamy nad postawą pewnych biskupów meksykańskich w II połowie XIX w. i 40 lat XX w to warto pamiętać o wyjątkowo antyklerykalnych konstytucjach Meksyku ("wyzwolonego z niewoli hiszpańskiej" przez masońskich oficerów) : tej z 1857 r. , która radykalnie zmieniała sytuację Kościoła Katolickiego w Meksyku. M.in likwidowano status religii katolickiej w Meksyku jako "państwowej", planowano (i przeprowadzono) wymuszoną sprzedaż majątków kościelnych i uderzano w bazę społeczną katolicyzmu czyli w ziemiaństwo i chłopów.

Jej wdrożeniu miał zapobiec "zaimportowany" z Europy cesarz Maksymilian Habsburg ale okazał się "liberalny" i przez 3 lata nie odwołał tej konstytucji. Sprzeciwił się w tej sprawie nuncjuszowi papieskiemu Pier Francesco Meglia, który specjalnie przybył do Meksyku, żeby ratować Kościół i Meksyk przed masonerię. Za to Maksymilian "ogłosił amnestię dla liberałów" aby mogli

 No to wrócili i go rozstrzelali. A konkretnie  Benito Juarez wybitnie agresywny antyklerykał i mason, który miał rządzić jako prezydent Meksyku  nominalnie od roku 1858 a rzeczywiście do 1872. Po nim kolejny mason Sebastian Lardo de Tejada do roku 1876.


Meksyk miał nieszczęście mieć w najnowszej historii czyli od początku XIX w. aż 6 prezydentów masonów i wybitnie zdecydowanych antyklerykałów.
Druga "najsłynniejsza" konstytucja to ta z roku 1917 , której artykuły antykościelne są jakby żywcem przepisane z sowieckich dekretów Lenina/Stalina. Jej autorem był niejaki Venustiano Carranza prezydent w okresie 1917-1920. P\I był oczywiście masonem.  Nieco wcześniej prezydentem masonem był Francisco Madero (1911-1913), No a tragiczny finał to był Plutarcho Calles ober-mason do spółki z Abelardo L. Rodriguezem (nominalnie prezydent w latach 1932-1934 ).

W okresie poprzedającym Powstanie Cristeros Meksyk zaliczył rządy 6 prezydentów masonów - wściekłych antykatolików. Na zmianę z tzw. prezydentami rewolucjonistami.  Ci ludzie byli słupami kierowanymi silną ręką przez "oficerów prowadzących" z USA, Francji i Wielkiej Brytanii.
W zasadzie cały XIX w i początek XX w. to jest niekonczący się atak na Koscioł Katolicki Meksyku i jego zaplecze. Zbyt krewcy biskupi niejednokrotnie musieli uciekać z urzędów i albo emigrować, albo ukrywać się w kraju w bardzo ekscentrycznych przebraniach.

Problem z Biskupami Meksyku tamtej epoki jest taki, że na ich oczach zlikwidowane zostało Państwo Kościelne ze stolicą w Rzymie i nie bardzo mieli dokąd udawać się na emigrację i wsparcie. Staram się zrozumieć ideę "negocjacji" z rządem Callesa, zapewne chodziło o ograniczenie ofiar śmiertelnych. Ale jak pokazała historia prześladowań katolików w ZSRR, która odbywała się równolegle, nie było żadnej alternatywy. 

Można powiedzieć brutalnie: Amerykańscy antykatolicy  postanowili "rozwiązać problem katolicki w Meksyku" raz i na zawsze (tak jak to próbowali np. na Filipinach po przejęciu ich od Hiszpanów i jak to zrobili na Kubie.

 

Był taki biskup meksykański, którego beatyfikował w 1995 r. św. Jan Paweł II Nazywał się Rafael Guízar y Valencia. Miał bardzo "kolorowy" życiorys: "...W 1905 roku został kierownikiem duchowym seminarium duchownego w Zamorze. W 1911 założył w Meksyku gazetę religijną, ale wkrótce wpadł w prześladowania polityczne ze strony ruchu rewolucyjnego w Meksyku, które trwały aż do jego śmierci. Guízar kilkakrotnie żył bez domu i ukrywał swoją pracę kapłańską pod przykrywką ulicznego sprzedawcy, muzyka i lekarza homeopatycznego, co pozwalało mu na tajemnicze udzielanie sakramentów. Czasami musiał opuścić kraj i do 1915 mieszkał na południu Stanów Zjednoczonych...".

Biskupem został w 1919 a z 19 lat sprawowania urzędu biskupa, 9 lat spędził ukrywając się na wygnaniuInni biskupi Meksyku mieli zapewne na uwadze "ciągłośc misji" i możliwośc udzielania sakramentów oraz, co najważniejsze w przypadku biskupa - wyświęcania następnych księży.

Samotna śmierć Generała to nie tyle znak "zdrady episkopatu"( choć w kilku przypadkach miało to miejsce)  ale dowód na pełne zlikwidowanie meksykańskiego katolickiego ziemiaństwa. Nie było gdzie się schronić. Chłopi czyli "lud o jaki walczyli liberałowie i masoneria meksykańska" była pierwszą i największą ofiarą niszczenia katolickiego Meksyku i też nie mogli udzielić schronienia.  On pochodził z bardzo porządnej rodziny ziemiańskiej. On "ogarniał" całą tragedię ale i szanse Powstania a oni  czyli episkopat  - nie. 
Więc na "pierwszego kardynała w sutannie" w miejscu publicznym w Meksyku trzeba było czekać do 1978 r. Obecnie w Europie a w Polsce szczególności oglądam ten szczególny rodzaj kokieterii: biskupów w garniturach.  To jest bardzo bolesne. A jeszcze żadna władza cywilna oficjalnie nie zabrania pokazywania się w sutannach.

https://en-m-wikipedia-org.translate.goog/wiki/Rafael_Gu%C3%ADzar_y_Valencia?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona
31 maja 2024 23:34

Za Diaz'a w Meksyku było znośnie. Kościół nie był prześladowany. Ale fakt, że u nich antyklerykalne prawa to już na długo przed Callesem nyły. Z tym że Calles postanowił te prawa wyegzekwować oraz jeszcze dorzucił nowe ograniczenia. Ot chciał takiej żywej cerkwi.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @pink-panther 31 maja 2024 22:24
1 czerwca 2024 04:42

Dzięki za uzupełnienie notatki. Myślę, że Generał wiedział, do jakiej proweniencji biskupów katolickich się zwracał. Jako głęboko wierzący hidalgo od swojego dzieciństwa zderzal się z przesladowaniami, ale moment, w którym pisze ten list jest szczególny, bowiem autor ma w ręku w zasadzie same atuty. Tylko kilka dużych miast jest jeszcze w rękach Callesa, ale reszta kraju należy do Cristeiros, zatem Generał raczej nie musiał się wybitnie chować. I to jest straszne w postawie biskupów. Bali się czystki wśród swoich szeregów w razie wygranej powstańców? A dlaczego nie? Słowa Generała to nie słowa człowieka piszacego z pozycji kleczacej chcącego ocalić resztki swojej armii, ale człowieka, który wie o zdradzie i idzie po zwycięstwo. Gorostieta szedł po zwycięstwo! Dlatego został zabity. I jestem przekonana, że ten list to tylko kropka nad "i". Takie zabójstwo planuje się wcześniej, a Generał był w tej walce najważniejszy. Był "twarzą" powstańców. Zdjęcia martwego Enrique Gorostiety z pewnością błyskawicznie obiegły Meksyk z jednoczesnym nawoływaniem grupy "zatroskanych" purpuratow o wyciszenie i poparcie porozumień z Callesem. Chciałabym te porozumienia przeczytać, nawiasem mówiąc.

Viva Christo Rey! Serdecznie pozdrawiam! 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @OjciecDyrektor 31 maja 2024 23:34
1 czerwca 2024 04:57

Calles pragnął eksterminacji katolików w Meksyku. Plan, który realizował to była  polityczna układanka podlana sosem czystej szatańskiej nienawiści. Wojna Stanów z Meksykiem 1846-1848 doprowadziła do utraty przez Meksyk połowę swojego terytorium na rzecz USA, w tym Kalifornii, gdzie znajdują się jedne z najzyzniejszych ziem na świecie! Amerykańska propaganda wciąż gotuje ten temat, a zdrajca i ich agent Zorro jest ukochanym bohaterem. Przyszło mi do głowy, czy w waszyngtonskich głowach nie było planu przejęcia na swoją rzecz całego Meksyku? Po wyelimonowaniu, a przynajmniej poważnym ostrzyżeniu katolików, to mogło mieć miejsce. II wojna światowa stanęła na przeszkodzie... 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Matka-Scypiona 1 czerwca 2024 04:57
1 czerwca 2024 09:47

Przejąć nie mogli, za dużo chętnych do podziału tego tortu.

Trzeba byłoby prześledzić całą drogę Meksyku od kraju cywilizowanego do przedsionka piekła jakim jest obecnie. Nie wiem, czy USA akurat chciało takiego dokładnie rozwoju wypadków, bo mają problem chociażby z falami migrantów, którzy uciekają stamtąd jak tylko mogą.

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona 1 czerwca 2024 04:57
1 czerwca 2024 11:53

Oczywiście że był plan przejęcia całego Meksyku. Gdy trwała U wojna światowa w 1916 lub 1917 była nawet skoncentrowana USArmy na granicy z Meksykiem, aby anektować dwa lub trzy prxygraniczne stany. Cała historia Meksyku od połowy XIXw. to historia instaliwania na najwyzszych stanowiskach Meksyku swoich agentów. Jest takiego dzieło po hiszpańsku "America Peligra" (autor Salvador Borrego), gdzie jest opisana ta cała działalność. I jestem tegi pewien na 100%, że antykatolickie prawa były 7stanawiane w Meksyku z inspiracji USA. Po prostu Amerykanie wiedzieli, że to maksymalnie podzieli i osłabi sąsiada i wtedy będzie łatwiejszy do połknięcia.

Meksykanie caly czas czują pogardę i ukrywaną nienawiść do Amerykanow właśnie za to, że to oni przyczynili się do tego szamba, w którym żyją. 

Tuz po wojnie, Amerykanie mogli wjeżdżać do Meksyku bez żadnego paszportu - wystarczył jakiś papierek z firmy amerykanskiej, że jest się delegowanym do załatwiania interesów w Meksyku. Na Amerykanów mówiono w Meksyku "zwierzęta". Tak przynajmniej napisał Jacewicz w swoich wspomnieniach z lat 50-60 XXw. A Jacewicz prowadził placówkę wychowawczą w Meksyku, a potem był przedstawicielem handlowym firmy jubilerskiej i jeździł po całym świecie.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona
1 czerwca 2024 12:02

https://m.youtube.com/watch?v=znLtKh9ZJGs

Na YT jedt nawet "czytanka"tego dzieła, tu akurst wyżej link do części 5, ale chyba są wszystkie, bo nr 1 też mi mignęła. Nie znsm hiszpańskiego (szkoda), ale jak ktoś zna, to zazdroszczę, bo tego nikt nie przetłumaczył na polski, a jedt to kopalnia wiedzy o całej Ameryce Łacińakiej. 

Iczywiście jest to dziełi opusujące, jak to Amerykanie rozwalali Łacińską Amerykę na coraz mniejsze państwa. Ale należy pamiętać, że to była realizacja doktryny Monroe, czyli neutralizowania wpływów angielskich, bo za "niepdległością" państw Ameryki Łacińskiej stała Anglia ("Propozycja poskromienia Hiszpanii" Coryllus nawet wydał taką książkę, czyli plan, który został przeprowadzony z sukcesem).

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @OjciecDyrektor 1 czerwca 2024 12:02
1 czerwca 2024 13:29

 

Zgadzam się. Przed polknieciem Meksyku przez Stany uchronił Londyn, też wielki wróg Kościoła i Hiszpanow. Ale wtedy nie Londyn nie przypuszczał, że Waszyngtona go poczlonkuje. Przyszłość będzie ciekawa, choć groźna. Z Kalifornii biali i bogaci zwiewają. Coś jankesom nie pykło. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona 1 czerwca 2024 13:29
1 czerwca 2024 15:46

Bo Kalifornię przed Latynosami mają - wg planu Waszyngtonu - obronić Czarni. 

Oczywiście Amerykanie wiedzą, że Londyn bedzie wykorzystywał każdą okazję, aby odspawać USA od Pacyfiku. Bo to odspawania to nieodwoływalna i całkowita degradacja USA - tak jak odspawanie Rosji od Bałtyku i M. Białego.

Amerykanie w popkulturze próbuja robić to, co im najlepirj wuchodziło - produkować, dzięki agentom wpływu, przychylne nastawienie Latynosów do USA. Ale to kosztuje, bo wbrew pozorom Latynosi wcale nie kierują się "uczuciami" ale kasą. Póki kasa będzie, póty beda grzeczni. Ale jak kasy nie będzie, to wtedy już tylko Czarni mogą uratować USA. Stąd te fory dla Czarnych w USA.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @OjciecDyrektor 1 czerwca 2024 15:46
2 czerwca 2024 07:40

Faktycznie! Teraz popatrzyłam na mapę. Powrót tych ziem do Meksyku to koniec potęgi USA. Posiadanie alaski nie ma tu znaczenia. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Matka-Scypiona 2 czerwca 2024 07:40
2 czerwca 2024 10:58

Dziekuje  za  wspanialy  wpis...

...  i  jeszcze  wspanialsze  komentarze  !!!

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @Matka-Scypiona
2 czerwca 2024 22:02

44 lat wcześniej w Ekwadorze Gabriel Garcia Moreno, prezydent, który całe swoje dorosłe życie walczył o swój kraj i ... o swoje życie. Zabity w 1875 na ulicy przed parlamentem przez rewolucjonistów na zlecenie chyba niemieckie. Również wierzący praktykujący. W 1873 ogłosił wybór Najśw. Serca Jezusa na Króla Ekwadoru. Z różańcem się nie rozstawał. Rewolwer niestety też nie musiał mieć cały czas w drugiej kieszeni. 

Ale mam wrażenie że Moreno i Grostiesta muszą być analizowani geopolitycznie. Jedna sprawa kunktatorstwo niektórych biskupów. Inna geopolityczne osamotnienie w tym czasie polityków wierzących związanych z Kościołem. Wszak to czas seryjnych zamachów na monarchie, łącznie z Portugalią (Fatima), i na arystokratów związanych z Kościołem, jak o tym pisała Pantera, w tym Stuartów.   

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Magazynier 2 czerwca 2024 22:02
3 czerwca 2024 06:25

Nic się nie zmieniło. Zobacz, co zrobili ze szczątkami gen. Franco. Jak im przeszkadzał, że spoczywal w mauzoleum. Co bardziej przeszkadza tym kreaturom? Czy to, że Franco był dyktatorem czy to, że codziennie uczestniczył we Mszy Swiętej? 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona 3 czerwca 2024 06:25
3 czerwca 2024 07:18

Im przeszkadza to, że Granci był dyktstorem, przyjąl pomic od Hitlera, a JEDNOCZEŚNIE pomógl Żydom w liczbie 60 tys odzyskać majątek ukradziony przez Hitlera. W ten sposob nie da się go tak łatwo i jednoznacznie oczernić. To jest niedopuszczalne i wywołuje irytacje. 

Poza tym to Franci sam pod koniec lat 60- tych doprowadzil lewaków do władzy. Jego decyzje personalne były bardzo dziwne i zaskakujące. Wygląda to tak, jakby ktoś obiecywał generałowie jakiś lepszy PR + coś ekstra za to. No i Hiszpania zaraz po jego śmierci zjechała ostro w lewo. Zresztą w Chike podobnie, choć nie aż tak rażąco - przynajmniej na razie - jak w Hiszpanii. Pinocheta też oszukali.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona
3 czerwca 2024 07:18

Granci = Franco

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @Matka-Scypiona 3 czerwca 2024 06:25
3 czerwca 2024 13:19

To potwierdza presję geopolityczną. Ale kto są ci oni, dokładnie nie wiemy.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Magazynier 3 czerwca 2024 13:18
3 czerwca 2024 21:48

Raczej oszukali. W połowie lat 60-tych ktoś nakręcił grnerałowi speców od ekonomii wolnorynkowej. Efektym ich działań było mocne zubożenie spiłeczeństwa i dopiero wtefy mogło dojść do wymuszeń. Sama zgoda na to, aby królem został człek z lewackimi sympatiami jest znamienna. No i został. A potem pooooszło. Hiszpania tak zubożała, że w końcu można było ją przyjąć do EWG (dla młodszych - EWG to wczesna mutacja UE).

zaloguj się by móc komentować

MZ @Matka-Scypiona
4 czerwca 2024 15:20

Meksyk to ziemia uświęcona objawieniem Matki Bożej z Guadelupe i takie miejsca Szatan szczególnie atakuje,w tym wypadku to Amerykanie byli jego narzedziem. 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @MZ 4 czerwca 2024 15:20
4 czerwca 2024 19:23

Ktoś się wybitnie uwziął na ten kraj, tak samo jak na Argentynę. Meksyk był piękny, a teraz zżera go korupcja i gangi narkotykowe. Matka Boża z Guadelupe niech ich chroni. Meksykanie są całkowicie pogubieni. Biedni ludzie. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona 4 czerwca 2024 19:23
4 czerwca 2024 19:49

Meksyk to jest sąsiad USA i stad celem polityki USA jest stale itrzymywanie Meksuku w słabosci. Amerykanie zdaja sobie sprawe, ze zabrali Meksykowi polowe jego terytorium i ze Meksyk nigdy sie z tym nie pogodzi.

Najgorzej narazie wyszedł Paragwaj - zdepopulowany i ograbiony z ponad połowy terytorium. Warto sobie kupic tę "Historię Paragwaju" u Coryllusa.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować