-

Matka-Scypiona

Fryderyk I Barbarossa i zdobycie Mediolanu na podstawie Pietro Verri, Historia Mediolanu

Tom I. Rozdział VII,„O ruinach Mediolanu za cesarza Fryderyka I”

[…].Imię cesarza Fryderyka I, znanego powszechnie pod przydomkiem Barbarossa, nie jest nikomu nieznane nawet wśród mieszkańców Mediolanu. Każdy wie, że Mediolan został przez niego zniszczony. Wiele bajecznych tradycji, jak to bywa, pomieszało się z prawdą. Fryderyk Barbarossa został jednak zapamiętany jako barbarzyńca. Epoka tego cesarza była katastrofalna […].

Konrad, wkrótce po powrocie z Ziemi Świętej, zmarł w Bambergu w roku 1152, a jego bratanek Fryderyk Barbarossa został wybrany królem Rzymian. Miał wtedy trzydzieści dwa lata. Pełen zapału wojskowego, o zdecydowanym i porywczym charakterze, wydaje się, że jego pierwszą myślą było podporządkowanie sobie miast królestwa Italii i sprowadzenie ich do rzeczywistego posłuszeństwa, z niezależnego stanu, w którym znajdowały się od stu dwudziestu lat i więcej. Albernardo Atamano i Omobono Maestro, dwaj obywatele Lodi, udali się na Sejm w Konstancji i rzucili się do stóp Fryderyka, błagając go o pomoc przeciwko Mediolańczykom, którzy nie przestali uciskać mieszkańców Lodi, nawet w pobliżu zrujnowanych murów ich zniszczonej ojczyzny. Król Fryderyk wysłał Sichera, jako swojego ministra, do Mediolanu z dekretem, w którym nakazał zaprzestanie uciskania Lodi. Obaj Lodianie wrócili do ojczyzny, dla której pracowali bez zapłaty. Sądzili, że zostaną przyjęci jako zbawcy przez obywateli, ale znaleźli tylko winę, pogardę i obelgi; bo strach przed Mediolańczykami był jedynym uczuciem, jakie pozostało tym nieszczęśnikom po ciężarze długich i bardzo poważnych nieszczęść. Sicher przybył do Mediolanu i przedstawił dekret króla. Konsulowie mediolańscy podarli kartę, podeptali ją, a wysłannik królewski z trudem uniknął wściekłości ludu. Po takim afroncie Fryderyk postanowił przybyć do Włoch na czele armii. Wrogowie Mediolańczyków nie mogli nie zjednoczyć się przeciwko Mediolanowi, który jak mówi panegirysta i krewny Fryderyka: (chodzi o Ottone, biskupa Freisingu, stryja cesarza-mój wpis): ”Wśród innych państw tego samego narodu ma teraz prymat… nie tylko ze względu na swoją wielkość i obfitość silnych ludzi, ale także z faktu, że dwa sąsiednie państwa znajdują się w tej samej sytuacji; czyli Cumae i Laudam, ​​dodał do swojej domeny”.

Fryderyk zaczął dewastować niektóre z naszych ziem. Naszymi przyjaciółmi byli mieszkańcy Tortony, Piacenty, Cremony i Bresci. Fryderyk oblegał, zdobył i zniszczył Tortonę; i został powitany przez Pavesi (dziś gmina Pawia) z uroczystą pompą.[…].

Mediolańczycy wznieśli obwodnicę? (circonvallazione) Tortony z najwyższą szybkością i śmiałością, w czasie gdy Fryderyk udał się do Rzymu i został koronowany na cesarza przez papieża Adriana IV. To zadośćuczynienie Tortony musiało coraz bardziej drażnić cesarza, któremu Mediolańczycy wcześniej bezskutecznie oferowali znaczne sumy złota, aby go zadowolić. Fryderyk nie znalazł się wtedy na tyle silny, by zająć Mediolan, inaczej interesy zobowiązywały go do wyjazdu do Niemiec. Zanim jednak opuścił Włochy, opublikował w okolicach Werony dekret, w którym pozbawił Mediolańczyków mennicy, telonesów (po grecku celnik) i wszystkich podestów, pod groźbą zniszczenia Lodi i Como oraz uciskania tych obywateli, którzy wykażą opór wobec nakazów cesarskich […]. Wyrok tej anatemy nie wyrządził Mediolańczykom żadnej szkody. Został przyjęty jako dowód świadczący o namiętnej wrogości cesarza. Czytamy, że zbrodnie zarzucane Mediolańczykom były ogromne, popełnione z duchem świętokradczym, bezbożnie, z nieprawością, złośliwością i uporem.

Jednak gdy tylko Fryderyk odszedł, powrócili do swojego zwykłego fachu: pobili Pavesi; znieważyli i pokonali Novarę; zajęli Vigevano i zburzyli jego zamek. Tak niechętnie puszczali wolno już ujarzmionych Lodigiano i Comaschi! Przeciwnie, zażądali od ludu Lodigiano pozytywnej przysięgi wierności; a na sprzeciw ludu Lodigiano, który chciał narzucić warunek, aby pierwsza przysięga wierności, którą już złożyli cesarzowi, została zapisana, a nasi jej nie udzielili, biedne domy ludu Lodigiano zostały splądrowane i spalone, a oni sami zmuszeni byli schronić się u ludu Cremony. Tak więc Lodigiano, Cremona, Pavesi, Novara, Vigegano i Comaschi byli naszymi wrogami.

Jednak w czasie, gdy przysparzaliśmy sobie coraz więcej nienawiści ze strony sąsiadów i dalekiego wroga, jedyną rozsądną rzeczą, jaką zrobiliśmy, było zapewnienie całemu miastu ważnej fosy, czyli linii obejść. Choć miasto nadal posiadało starożytne mury Maksymiliana, odrestaurowane przez arcybiskupa Anspertusa dwa i pół wieku wcześniej, to ze względu na zwiększoną liczbę ludności musiało mieć wiele mieszkań poza murami. Fosa ta jest właśnie tą, przez którą przepływa obecnie kanał Naviglio […]. Trzeba przyznać, że fortyfikacje te były bardzo dobrze wykonane; zobaczymy bowiem, że nigdy nie zostały pokonane siłą, a po utracie miasta zwycięzca bardzo dbał o ich zniszczenie.

Cesarz Fryderyk przybył do Włoch na czele potężnej armii, która zawierała prawie wszystkie siły Niemiec. Dość powiedzieć, że miał pod sobą Władysława króla Czech, Konrada księcia Rotenburga, Lodovica hrabiego palatyna Renu, Fryderyka księcia Szwabii, Henryka księcia Austrii, Alberta hrabiego Tyrolu, Otto hrabiego palatyna Bawarii, arcybiskupa Kolonii Fryderyka, Arnaldo arcybiskupa Moguncji, Hellino arcybiskupa Treveri, Wikmanno arcybiskupa Magdeburga, ksiącia Zarighen i innych suwerennych książąt. Nadejście tej straszliwej armii nastąpiło w roku 1158. Dziwny jest ten ceremoniał, którym cesarz Fryderyk chciał poprzedzić swoje działania wojenne. Przed wkroczeniem na teren Mediolanu nakazał miastu przedstawić wyznaczenie ostatecznego terminu na przedstawienie swojej obrony. Nie chciał wymierzyć kary bez wyroku, ani wyroku bez wezwania. Do przedstawienia swojego stanowiska poszli legaci z Mediolanu. Elokwencja i dary były nieskuteczne, a wyrok ogłosił ich wrogami publicznymi. W ten sposób, oddając ten łatwy hołd maniakowi stulecia, który szczególnie we Włoszech rozgrzał dusze w studium oraz Kodeksie i Pandektach Justyniana, uczynił zemstę świętą w pewien sposób i zainteresował nasze wrogie miasta bardziej niż kiedykolwiek w sprzyjaniu ruinie Mediolanu. Gdy Fryderyk wydał wyrok, zwrócił się do Mediolańczyków, a zbliżając się do Cassano, by przekroczyć Addę, zastał most tak dobrze strzeżony przez Mediolańczyków, że nie śmiał go przekroczyć. Wojska cesarskie próbowały przekroczyć Addę w bród w kierunku Corneliano: część zginęła w rzece, ale dobry oddział żołnierzy ustawił się na prawym brzegu rzeki. Z tego powodu nasze oddziały strzegące mostu, musiały go opuścić, aby uniknąć jednoczesnego ataku z przodu i z flanki. Armia cesarska wyruszyła, aby przejść przez most, który pękł, nie wiemy czy przypadkiem, z pewnymi szkodami dla wojska. […] Cesarz ustawił swoją kwaterę w stronę Komandorii Maltańskiej, która była wówczas rezydencją Templariuszy. Król Czech umieścił swój na św. Dionizego. Arcybiskup Kolonii ustawił się w kierunku św. Celsusa. Przeciw każdej bramie miasta postawiono tam księcia; a miasto było otoczone armią liczącą sto tysięcy ludzi albo, jak mówi nasz współczesny historyk Sire Raul, piętnaście tysięcy jeźdźców i niezliczonych piechurów. Do tych wszystkich straszliwych sił z Niemiec, z których prawie wszyscy władcy przybyli na czele swoich zbrojnych poddanych, dołączyły siły prawie wszystkich miast Lombardii; a obecny kanonik praski Vincenzo wymienia Pavesi, Cremonę, Lodigiani, Comaschi, Weronę, Mantę, Bergamo, Parmę, Piacentę, Genuę, Tortonę, Astigiano, Vercelli, Novarę, d'Ivreę, Padwę, d'Albę, Treviso, Akwileę, Ferrarę, Reggio, Modenę, Bolognę, Imolę, Cesenę, Forlì, Rimini, Fano, Ankonę i inne miasta, z których wszystkie wysłały swoje oddziały do walki przeciwko nam. Na widok tak licznych sił, Mediolańczycy stali spokojnie uzbrojeni, spoglądając na nie ze swoich fortyfikacji […]. Tak przerażający związek sił nie zostałby użyty w dzisiejszych czasach do zdobycia miasta garnizonowego przez samych obywateli. Wystarczyłaby znacznie mniejsza armia i przez oblężenie, lub przez gwałtowny szturm, zostałaby podbita; ale wtedy proch nie był znany (najstarsze wspomnienie o prochu sięga publikacji dzieła De nullitate Magiae, w Oxfordzie, przez Rogera Bacona około roku 1260, czyli prawie wiek po czasach, o których mówię; a najstarsze użycie prochu w działaniach wojennych nastąpiło w roku 1346 w bitwie pod Crecy, jak poświadczają Larrey i Mezzerai. Król Anglii Edward rozgromił Francuzów przy pomocy pięciu lub sześciu armat; było to ponad półtora wieku po Fryderyku). Było to zbyt żmudne przedsięwzięcie, by przychodzić z żalem do oblężonych, którzy ze szczytu wału zepchnęli agresorów do szerokiego dołu, zanim ci zdążyli się jeszcze do nich zbliżyć […]. Cesarz czekał zatem, aż nuda i manewry skłonią Mediolańczyków do kapitulacji, a nie odważył się Fryderyk podporządkować ich sobie siłą. Fakty te, przekazane nam przez Niemca, wroga włoskiego imienia i panegirystę cesarza Fryderyka, dowodzą dostatecznie, że Mediolan w owym czasie był republiką, bardzo małą co do wielkości, ale o cudownej sile i śmiałości; i gdyby miał tyle mądrości, co śmiałości i siły, może późniejsze dzieje Włoch byłyby bardziej podobne do rzymskich. Nasz historyk Sire Raul opowiada o różnych najazdach, które Mediolańczycy dokonywali na swoich wrogów, z odwetem wielu koni przeciwko nim […]. (tu ma miejsce rozważanie, czy jedna z bitew odbyła się nocą czy jednak nie- moj wpis).

Najszczęśliwszą akcję opisuje nam sam Radevico, kiedy to Mediolańczycy wyszli naprzeciw zastępowi tysiąca ochotników, dowodzonych przez hrabiego Ekeberta z Ruty, którzy po zaciekłym konflikcie uciekli wraz z zabiciem hrabiego i różnych innych szlachciców cesarskich. Ten sam Radevico zauważa jednak, jak od bramy, która została zablokowana przez cesarza (a była to brama Buttinugo, obecnie zwana Bottonuto, a hrabia Giulini uważa, że umieszczono ją przy Moście Szpitalnym), Mediolańczycy nigdy nie odważyli się stawić, czy to ze strachu, czy z szacunku, wobec osoby cesarza […]. Wojsko cesarskie próbowało szturmować miasto i udało im się podpalić bramę i sąsiedni wał, który był łatwopalny, bo wykonany z wiązek i belek, które wzmacniały ziemię i chroniły ją od zewnątrz; ale zostali energicznie odparci, a cios pozostał bez odpowiedzi. Mimo to dziwi fakt, że po miesiącu blokady miasto poddało się; i niełatwo przekonać się, że to poddanie się było wtedy spowodowane głodem i chorobami, jak twierdzą różni pisarze, poparte świadectwem Radevica.

Nie należy wierzyć, że Mediolańczycy, którzy od dawna zdawali sobie sprawę z nienawiści cesarza, i którzy z cudowną dyspensą i odwagą ufortyfikowali swoje domy linią okalającą, przygotowali w magazynach tak mało pożywienia, że po miesiącu byli w niebezpieczeństwie; nie należy też wierzyć, że choroba zakaźna mogła spowodować tak wielkie spustoszenie, że w ciągu czterech tygodni miasto, które nie zostało jeszcze zaatakowane przez nieprzyjacielską machinę lub szturm, byłoby zmuszone do poddania się tym bardziej, że nie wspomniano o tej rzekomej zarazie, która miała się rozprzestrzenić na obóz nieprzyjaciela; a kanonik Wincenty z Pragi, który był obecny przy tych wydarzeniach, nie pisze ani o głodzie, ani o żadnej innej chorobie, poza tym, że „smród trupów po obu stronach nękał nieznośnie całą armię, tak że wielu z nich dręczyły choroby.”

Ten sam autor informuje nas, że patriarcha Akwilei Peregrinus, biskup Pragi Daniel i biskup Bambergu Everard rozpoczęli rozmowy pokojowe z Mediolańczykami, a Radevik poświadcza, że Mediolańczyków reprezentował hrabia Guido z Biandrate; oto słowa: ”Autorem tej transakcji miał być Guy, hrabia Blanderantensis, człowiek roztropny, biegły w mowie i zdolny do perswazji. On, będąc rodowitym obywatelem Mediolanu, zachowywał się w tej burzy z taką rozwagą i umiarkowaniem, że jednocześnie, co w takiej sprawie najtrudniejsze, był dworowi drogi i nie podejrzewali go o nic jego współobywatele”.

Ten hrabia Guido di Biandrate, według świadectwa hrabiego Giulini, był generałem milicji mediolańskiej. Większa część Novary była jego i była narażona na inwazje wojsk cesarskich. Charakter i wiara tego hrabiego, jeszcze wcześniej w aferze z Pavesi, stały się przedmiotem wątpliwości i zdawało się, że dowodząc Mediolańczykami doprowadził ich do przegranej. Cesarz potem zawsze miał go w poważaniu; zatrudniał go w wielu zleceniach, kreował jego syna arcybiskupem Rawenny, a nawet został wybrany, wraz z kanclerzem cesarskim, do zmuszenia nieszczęśliwych mediolańskich wygnańców z ojczyzny do płacenia nowych danin. Biorąc pod uwagę cały ten ciąg faktów, uważam, że bez ryzyka nadmiernego znieważenia jego pamięci można podejrzewać, że poświęcił ojczyznę dla osobistych ambicji.

Warunki kapitulacji były następujące:

  1. Lodigiano i Comaschi będą niezależni od Mediolańczyków w rządzie cywilnym;
  2. Mediolańczycy złożą przysięgę wierności cesarzowi;
  3. Zbudują pałac cesarski;
  4. Zapłacą 9 tysięcy srebrnych marek;
  5. Dadzą zakładników;
  6. Konsulowie będą wybrani przez Mediolańczyków, ale zatwierdzeni przez cesarza;
  7. Legaci cesarscy będą rezydować w pałacu cesarskim i rozstrzygać spory;
  8. Więźniowie (jeńcy?) zostaną zwróceni;
  9. Mennica i regalia będą należeć do cesarza;
  10. Mediolańczycy zostaną zwolnieni z cesarskiego zakazu, gdy tylko 120 marek zostanie zapłaconych przez Cremaschi;
  11. Po wykonaniu tego cesarz wyjedzie w ciągu 3 ni, a Mediolańczyków i ich sprawy będzie traktować po przyjacielsku;
  12. Medilańczycy wykonają swoje umowy w dobrej wierze, gdy nie będzie żadnej uzasadnionej przeszkody lub zgoda cesarska ich od tego nie zwolni;
  13. Mediolańczycy będą mogli nałożyć zbiórkę na zapłatę uzgodnionej sumy i wezwać do kontrybucji tych, którzy zwykli to robić, z wyjątkiem Lodigiani i Comaschi oraz niektórych mieszkańców hrabstwa Seprio, którzy krótko wcześniej złożyli cesarzowi przysięgę wierności.

Tak więc Mediolan poddał się cesarzowi Fryderykowi 7 września 1158 roku.

 

To wydarzenie tak naprawdę nie przyniosło chwały cesarzowi, ani winy Mediolanowi. Mając ogromną armię, zdolną do podbicia królestwa, z pewnością musiał zająć opuszczone miasto, w dodatku sam pośród tak wielu i tak potężnych agresorów. Cesarz, eskortowany przez tak liczne i tak potężne środki, nie wykazał też potem tej wojskowej tężyzny, która charakteryzuje wielkiego generała. Nie oblegał, nie atakował fortyfikacji, nie używał impetu, ale pracowitymi środkami, a zapewne i uwiedzeniem dowódcy, zdobył miasto. To wydarzenie pokazuje nam również jak nierozważny był wybór hrabiego Guido, którego Mediolańczycy chcieli mieć za swojego generała. […]

Jeśli jednak kapitulacja uzależniła Mediolan, to cesarz tym samym aktem uznał istnienie życia cywilnego w mieście, ponieważ skapitulował, a także dlatego, że zobowiązał się do opuszczenia go, a regulację miasta pozostawił konsulom; nie zabronił też Mediolańczykom rządzenia ich miastem, ani sprawowania władzy w czasie pokoju i wojny. Gdyby miasto zostało poddane, w imieniu cesarza rządziłby nim hrabia, zniesiona zostałaby nowa magistratura konsulów zrodzonych z Republiki i wyraźnie zabronione byłoby zawieranie kolejnych lig i prowadzenie wojen, jak to miało miejsce przez cały wiek. Warto też zwrócić uwagę na dekret o mennicy. Wspomniałem już, że w Mediolanie przed Fryderykiem nie ma żadnych monet bitych w Mediolanie, z wyjątkiem tych z imieniem cesarza lub króla Italii; że monety Republiki pozbawione imienia suwerena mają wizerunek świętego Ambrożego, z mitrą, ornament, który przed Fryderykiem nie był powszechnie w użyciu. Po Ottonach, których monety mamy, nie mam żadnych monet z naszej mennicy, poza tymi Henryka, nie wiedząc, czy pierwszego, drugiego, trzeciego czy czwartego; ale ani z Corradi, ani z Lotarem II nie mam żadnych; ani nikt nie wydał żadnych; i dlatego wydaje się prawdopodobne, że przez wiele lat mennica w Mediolanie była bezczynna, właśnie dlatego, że nowa Republika nie odważyła się usunąć całkowicie spod wszelkiej ochrony Imperium poprzez pominięcie imienia Augusta w monecie, ani też wyraźnie nie chciała potwierdzić swojej zależności poprzez umieszczenie go tam. Zachowałem jednak kilka monet cesarza Fryderyka wybitych w Mediolanie i są one opublikowane w kilku pracach. Tak więc ten suweren, przywołując monetę do siebie, ożywił również w mennictwie podległość, z której my, z przychylnością czasu, wycofaliśmy się.[…]

Fryderykowi brakowało umiejętności politycznych. Ludzie z Lodigiano, Pavesi, Cremony, Comaschi i inni musieli zdawać sobie sprawę, że cesarz wcale nie przepada ani za Italczykami, ani za nimi. Wojna prowadzona przeciwko Mediolańczykom z pewnością nie miała za cel ich szczęścia, uwolnienia od ucisku; ale korzystając z naszej niezgody, starał się nas podporządkować. Prawdą jest, że z pompatyczną formalnością, 3 sierpnia tego samego roku 1158, Fryderyk dał konsulom Lodi sztandar w Monteghezzone i dał im na własność tę przestrzeń nad brzegiem Addy, aby zbudowali, jak to uczynili, nowe miasto Lodi; ale cesarz nic nie stracił na tym darze; natomiast miasta, od których wziął wszystkie regalia w tej diecie, aby uformować dla siebie roczną daninę w wysokości trzydziestu tysięcy marek srebra, straciły bardzo wiele.[…]

Nieostrożne postępowanie cesarza zasiało ziarno wielu nieszczęść, które były zgubne dla narodów Italii i zgubne dla samego cesarstwa; po nieszczęściach drugiej wojny był on w stanie uciskać malkontentów, ale zrujnował swoje państwo i wzbudził taki wstręt dla poddaństwa, że miasta były wtedy w stanie całkowicie się od niego uwolnić i w rzeczywistości stały się niezależne. Ten błąd w polityce był wtedy tym większy, że system feudalny dostarczał cesarzowi żołnierzy na wyprawę, ale nie pozostawiał mu żadnych możliwości posiadania stale rekrytowanych i kwaterowanych w Italii żołnierzy, aby włoskie miasta utrzymać w zależności od siebie. […]

 

Rozdział przetłumaczony za pomocą Deepl, wersja skrócona

p.s. autor opiera się na dokumentach niemieckich; pisze bowiem na początku tak: Ówcześni autorzy niemieccy czynią z niego bohatera; my uważamy go za tyrana. Jedynym kursem, jaki obiorę, będzie indywidualne oparcie mojej historii na niemieckich autorach, którzy pisali w tamtych czasach. Wierzcie we wszystko, co mówią Mediolańczycy o Fryderyku i złu, jakie było jego udziałem, a o czym mówią Niemcy. Pierwszymi autorami, którzy będą moimi przewodnikami to Ottone, biskup Freising, syn Leopolda Piusa, markiza Austrii, stryj samego cesarza Fryderyka, który jak tylko było to możliwe i w tamtych czasach praktykowane, po łacinie opisał chwałę swojego siostrzeńca, będąc zresztą przez niego zachęconym. Drugim będzie kanonik Freising Radevic, który z rozkazu tego samego cesarza kontynuował tę pracę po śmierci biskupa Ottona. Jest tam zamieszczony list, który cesarz wysłał do wuja biskupa, zachęcając go do pisania i dostarczając mu informacje o swoich czynach we Włoszech. Tam też to jest widoczne, że Radevic pisał wszystko zgodnie z życzeniami biskupa: Ejus jussu, pariterque divi imperatoris Frederici nutu (Z jego rozkazu, a jednocześnie skinieniem głowy boskiego cesarza Fryderyka). Z pewnością nie są nastawieni przyjaźnie do Mediolańczyków. Trzecim będzie praski kanonik Vincento, który towarzyszył swojemu biskupowi w tej włoskiej wyprawie i był obecny przy większości wydarzeń, które miały miejsce w Mediolanie. Kronikę Wincentego po raz pierwszy udostępnił publiczności w 1764 roku ks. Dobner w pierwszym tomie dzieła, pt. Monumenta Historica Boemiae, wydrukowanym w Pradze. Za przewodnik posłużą także pozostali niemieccy autorzy, publikowani w zbiorach Pistorio Nideno, Menckenio, Struvio, Ocfalio. Nadal będę też korzystać z autorów włoskich- Moreny i Sire Raula, wszystkich współczesnych autorów, ale tylko za czyny, które nie mogą być przeciwko cesarzowi.



tagi: mediolan  pietro verri  barbarossa 

Matka-Scypiona
20 stycznia 2023 21:55
5     1012    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @Matka-Scypiona
20 stycznia 2023 23:27

Joanna Sobiesiak w swojej książce Od Lechowego Pola do Mediolanu pisze o tym wydarzeniu, m.in.tak: "Po naradzie armia wyruszyła pod Mediolan, pod murami którego potykali się harcownicy. Jednym z nich był książę Ekbert, krewny samego cesarza. Wyruszył do boju, mając przy sobie bardzo dzielnych rycerzy, ponieważ czuł się oburzony tym, że Czesi dokonali tylu sławnych czynów - podaje Wincenty z Pragi. Z przekazu dowiadujemy się jednak, że w trakcie walki część Niemców uciekła, a sam książę Ekbert, mimo że walczył dzielnie, został zabity. Wincenty z Pragi nie dodaje nam, że w owym ataku, podjętym zresztą bez wiedzy cesarza, uczestniczył także sławny czeski rycerz imieniem Diva. Wydarzenie to datowane jest na 5 sierpnia. Kronikarz wspomina o rycerzu Divie dwukrotnie, ale przy okazji innych okoliczności. Czytamy, że śmiertelną ranę zadano mu jeszcze nad rzeką Addą, a pochowano nieopodal Mediolanu, czyli wynikałoby, że dobre dwa tygodnie później. Zdaje się, że jednak Wincenty z Pragi w tym przypadku plącze jednak fakty i rycerz Diva poległ razem z księciem Ekbertem.
Wincenty z Pragi informuje, że śmierć krewnego popchnęła cesarza do rozpoczęcia bitwy. Wśród wymienionych armii mamy również tę dowodzoną przez Władysława. Ale, jak mówi kronikarz, Mediolańczycy nie kwapili się do wyjścia do boju na otwartą przestrzeń. Zatem cesarz zamknął miasto w oblężeniu, przydzielając poszczególnym oddziałom do pilnowania części murów łącznie z bramami miejskimi. Mediolańczycy próbowali przerwać oblężenie, uderzając na oddział Ludwika, cesarskiego brata - jak nazywa go kronikarz. Chodzi tu oczywiście o Konrada, przyrodniego brata Barbarossy". Ten nie mogąc odeprzeć atakujących, wezwał na pomoc czeskiego króla. W zaciętej i krwawej walce zwyciężyli Czesi. Wincenty z Pragi twierdzi nawet, że gdyby noc nie przerwała walki, już tego dnia wtargnęliby Czesi do miasta". Tym razem jednak poddani Władysława okupili zwycięstwo ciężkimi stratami. Wincenty z Pragi podaje, że razem z biskupem Danielem pochowali poległych w pobliżu miasta w opactwie Vallis Clare. Ten gorzki fragment kronikarz kończy stwierdzeniem, że Mediolańczycy, widząc tak wielką odwagę Czechów, nie odważyli się ponownie wyjść przez strzeżoną przez nich bramę. Zatem Wincenty z Pragi stara się przekonać czytelnika, zapewne wyrażając własną opinię, że zwycięstwa okupione śmiercią wielu czeskich rycerzy okryły armię Władysława należną sławą i chwałą.
Oblężenie miasta zakończyło się, kiedy Mediolańczycy poprosili cesarza o łaskę. Wincenty z Pragi wspomina, że rozmowy pokojowe prowadzili z Mediolańczykami duchowni, między nimi był biskup praski Daniel. O pośrednictwo w ustalaniu warunków poddania mieszkańcy miasta zwrócili się do Władysława. Informację tę potwierdzają również inne, niezależne od przekazu Wincentego z Pragi, źródła. Widzimy zatem, że praski władca istotnie był podczas tej wyprawy figurą znamienitą i znaczącą. Z naszego przekazu wiemy, że to pod strażą Czechów przebywali zakładnicy, którzy stanowili rękojmię pokoju"

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona
21 stycznia 2023 00:25

Ale piękna denuncjacja...:). Cała armia całej Rzeszy plus  posiłki z całych północnych Włoch (tych niechętnych Mediolanowi) potrzebna była, aby móc w ogóle marzyć o jako takim zwycięstwie nad miastem bronionym przez "mieszczan". 

No i widać, że użyto podstępu-przekupstwa. Bez tego i ta siła nic by nie dała. Mediolan był pewny swego, bo wiedział kto tu jest panem. Zresztą zastanawia mnie na ile te warunki kapitulacji zostały spełnione, bo papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie. A Włosi wszystko chętnie podpiszą, ale potem to wyegzekwować to jest poważny problem. 

1158 to jest czas likwidacji państwa Seldżuków (kreacji Mediolanu). Mediolan wtedy był pod ogromną presją gospodarczą tego drugiego gangu. Opiszę to w przyszłej notce. 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @OjciecDyrektor 21 stycznia 2023 00:25
21 stycznia 2023 00:47

Mediolan to wierzgajacy rumak.  Będę o tym pisać jeszcze. A pod murami siła złego na jednego. Gdyby nie przekupstwo, to Barbarossa musiałby się obejść smakiem. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona
21 stycznia 2023 06:44

Zastanawiałem się czy tego nie tłumaczyć, ale nie można przecież tłumaczyć wszystkiego. Potem i tak trzeba by ludziom wyjaśniać po co sprzedajemy historię Mediolanu napisaną w XVIII wieku. Ciekaw jestem co jest dalej. 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski 21 stycznia 2023 06:44
21 stycznia 2023 08:32

Jak się ogarnę z jedną rzeczą, to od razu wracam do tematu Mediolanu. :) 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować