-

Matka-Scypiona

Menzor, Sair, Teokano

Po narodzinach Jezusa Chrystusa, Ojciec posłał kilku aniołów, aby ogłosili wybranym ludziom, że narodził się Zbawiciel- pastuszkom, Zachariaszowi, Elżbiecie, Symeonowi. W Betlejem pod górą Vaus zauważono nową gwiazdę, podobną do świecącego Słońca, która rozjaśniała cały świat. W niczym nie przypominała gwiazd, które są znane. Świeciła silniej od innych a jej promienie poruszały się niczym skrzydła ptaka. Z gwiazdy usłyszano płynący głos, który powiedział, że oto „narodził się król Judei, Ten, który stanie na czele ludu i będzie ich Panem. Idźcie poszukać go i oddać mu hołd”.

O pojawieniu się gwiazdy zostali powiadomieni również królowie panujący w Indii, Chaldei i Persji. Obserwowali oni niebo systematycznie i w pewnym momencie zauważyli szczególny rodzaj konstelacji. Nie była to jedna gwiazda, ale kilka tworzących jedną figurę. Widzieli poruszenie w gwiazdach, kolorową tęczę ponad księżycem, na której siedziała Dziewica opierająca prawą nogę na księżycu. Po Jej lewej stronie znajdowała się winna latorośl a po prawej liść kłosów. Przed nią ukazywał się blask w kształcie kielicha z Wieczerzy Pańskiej, z którego unosiło się Dzieciątko niczym Sakrament a ponad Nim widniała jasna tarcza niczym pusta monstrancja. Po lewej stronie Maryi wznosił się ośmiograniasty kościół ze złotą bramą i małymi drzwiczkami. Dziewica przesunęła ręką Dzieciątko i hostię ku kościołowi, a ten stał się wielkim. Nad głową Maryi stanęła gwiazda, a Królowie usłyszeli, że w Judei narodziło się dziecię, na które czekali oni i prorocy i że za tą gwiazdą mają postępować zabrawszy skarby. Tak też uczynili.

Menzor, o brunatnawym kolorze skóry, panował w Chaldei, a jego miasto nazywało się jakby Akajaja otoczone rzeką. Po śmierci Chrystusa został ochrzczony przez św. Tomasza i nazwany Leandrem. Królem z Indii był Sair o typowo brunatnej skórze, który już nie żył, kiedy Chrystus przybył do ich krainy. Z Persji, czyli Medii pochodził Teokano o żółtawej skórze, który ze nich wszystkich był najbogatszym władcą (czarni byli tylko niewolnicy). Św. Tomasz przy chrzęście nadał mu imię Leon. Imiona Kacper, Melchior i Baltazar nadano im dlatego, że do nich pasują. Kacper to ten, „który idzie z miłością”; Melchior „przychodzi z dobrym słowem”, zaś Baltazar oznacza tego, który „wolą swoją szybko porywa, wolę swoją natychmiast do woli Boga stosuje”.

Wszyscy trzej wywodzili swój ród od Hioba, który żył na Kaukazie. Przywódcy pewnego pokolenia z jego ziemi, w czasie podróży do Egiptu, w okolicach Heliopolis, otrzymali od Anioła objawienie, że z dziewicy narodzi się Zbawiciel, że mają wracać do siebie i obserwować gwiazdy. To oni pierwsi przynieśli proroctwo i zapoczątkowali obserwację gwiazd. Potem to zostało zaniedbane i dopiero 3 córki przodków Trzech Królów odnowiły ten zwyczaj. Były obeznane z astrologią, miały też ducha proroczego i widzenia. To im objawiono, że wyjdzie gwiazda z Jakuba i że Niepokalana Dziewica porodzi Zbawiciela, co ogłaszały po swoich krainach. Ojcowie tych panien, tam gdzie łączyły się ich krainy, wystawili Matce Bożej świątynię i wieżę będącą obserwatorium. Owi książęta byli praojcami Trzech królów od mniej więcej 500 lat w prostej linii przez 15 rodów. Barwa skóry królów uległa zmianom wskutek pomieszania z ludźmi z innych plemion. Zachowali jednak wierność proroctwu, żyli pobożnie i cnotliwie.

Kiedy do każdego z nich dotarła informacja o gwieździe, każdy z osobna, ponieważ jeszcze się nie znali osobiście, zaczął przygotowania do wyprawy, aby odnaleźć nowonarodzonego Króla. Królowie spotkali się w podupadłym mieście, skąd wyruszyli w dalszą drogę. Do Betlejem mieli 60 dni drogi, a jednak, cudem, pokonali ją w ekspresowym tempie. Orszak ludzi, „długi na kwadrans drogi” prowadzony przez Królów nie spotkał się po drodze z większym zainteresowaniem narodzinami Króla królów, często wyśmiewano ich z tego powodu. Każdy jednak natręt i zuchwalec korzystał z wielkiej hojności Królów, którzy rozdawali złoto. Królowie nigdy nie przechodzili przez żadne miasto, zawsze mijali je obok. Po przekroczeniu Jordanu, który wtedy nie był szeroką rzeką, z wystającymi wieloma ławicami piasku, skierowali się do Jerozolimy. W mieście akurat skończył się szabat, kiedy Królowie stanęli z orszakiem u jego bram. Zniknęła też gwiazda, będąca ich drogowskazem. Królowie byli zdezorientowani. Nikt w mieście o żadnym dzieciątku nie słyszał, nie było żadnej uroczystości ani dnia, w którym spotykaliby się kupcy a Królowie żądali spotkania z królem. Ze słów otaczających ich ludzi zorientowali się, że Herod też o niczym nie wie. Zaprowadzono orszak na podwórze drogą od strony Kalwarii, zaś pałacowi wysłannicy co chwilę sprawdzali królewskie pakunki. W końcu do pałacu wprowadzono najstarszego Teokano, któremu pozwolono rozmawiać z dworzaninem donoszącym o wszystkim Herodowi. Ten kazał Królom przyjść następnego dnia oznajmiając, że najpierw wszystko musi sam zbadać. Królowie nie zmrużyli oka, chodzili po mieście z przewodnikami, no i szukali gwiazdy. Żaden z nich, jednak, nie był świadom tego, jak piorunujące wrażenie wywarły na Herodzie słowa Teokano. Uczeni w piśmie, kapłani i starzy żydzi przyszli do pałacu Heroda ze starożytnymi zwojami i wszyscy starali się przekonać Heroda, że ta gadanina przybyszów nic nie znaczy. Po porannym spotkaniu Królów z Herodem, ten ostatni nie potrafił już ukryć swojego przerażenia. Nieprawdą jest, że Herod o niczym nie słyszał. Zdarzenia przy narodzeniu Jezusa były rozpowszechniane przez pastuszków i dotarły do uszu Heroda. Ten, natychmiast, wysłał szpiegów do Betlejem, ale ci wrócili z informacją, że poza ubogim Józefem i jego rodziną mieszkającą w lochu, o których nie warto nawet wspomnieć, nikogo ważnego tam nie znaleźli. No i w takim momencie do Jerozolimy przybyli Trzej Królowie, aby oddać hołd Królowi królów! Wiemy, że Królowie, po opuszczeniu Jerozolimy, skierowali się do Betlejem, a ostrzeżeni przez Boga, już przed Herodem się nie pojawili.

Pojawiła się też gwiazda, co bardzo ucieszyło naszych podróżników. Nie prowadziła ona Królów znanymi drogami, ale bocznymi tak, aby orszak zwracał na siebie jak najmniejszą uwagę. O zmierzchu Królowie stanęli u bram Betlejem. Gwiazda zniknęła. Najpierw Królowie udali się przed dom rodziców Józefa, ale poza rzymskimi żołnierzami i mnóstwem obcych ludzi, nie znaleźli Tego, którego szukali. Pozostali tam dłuższy czas, wahając się, co zrobić aż ujrzeli światło po drugiej stronie Betlejem i tam się udali.

Józef wiedział o zbliżających się gościach. Uprzątnął grotę, przyniósł miód, owoce, zioła. Sami królowie rozkazali rozbijać namiot. W trakcie prac, znowu ujrzeli nad grotą gwiazdę, a w niej zupełnie wyraźnie Dziecię. Stała nad żłobkiem, który wskazywała swoją złotą wstęgą. Królowie, na początku bardzo zdziwieni, zaczęli szukać wejścia do groty. Menzor, otworzywszy drzwi, zobaczył grotę wypełnioną niebiańskim blaskiem i Maryję z Dzieciątkiem siedzącą w głębi, która wyglądała tak samo jak owa dziewica, którą widzieli w gwieździe. Menzor powiedział Sairowi i Teokano, co widział i już we trójkę weszli do groty. Powitał ich św. Józef razem ze starym pastuszkiem, a Królowie prostodusznie powiedzieli, że przyszli oddać pokłon nowonarodzonemu Królowi i przynieśli mu dary. Po tym, Królowie przystąpili do przygotowań. Ubrali się w obszerne płaszcze z żółtego jedwabiu, „naokoło ciała przytwierdzili do pasa za pomocą łańcuszków worki i złote puszki z guzikami jakby cukierniczki”. Następnie na tacy przykrytej kobiercem z frędzlami położono puszki i miseczki z darami i udali się do groty.

Po wejściu do jaskini Królowie wpadli w zachwyt na widok, który ukazał się ich oczom, ponieważ grota, napełniona niewyobrażalnym blaskiem, przypominała niebo. Upadli na ziemię i oddali Dzieciątku hołd, uznając Je za prawdziwego Boga i za prawdziwego człowieka jako Odkupiciela rodzaju ludzkiego. Widzieli mnóstwo niebiańskich duchów, które pełne czci służyły Królowi królów i Panu panów. Następnie Menzor, Sair i Teokano złożyli gratulacje Najświętszej Marii Pannie, że stała się Matką Syna odwiecznego Ojca i na kolanach oddali Jej cześć. Na znak szacunku i ze względu na panujący w ich krajach zwyczaj, chcieli ucałować ręce NMP, ale Matka Boża podała im ręce Zbawiciela mówiąc jednocześnie, że wielbi Boga za to, że spośród wszystkich narodów wybrał i powołał właśnie ich, aby oglądali Tego, którego wielu królów i proroków chciało widzieć, ale nie ujrzeli.

Po oddaniu hołdu Synowi Najwyższego, Królowie rozmawiali ze św. Józefem sławiąc jego szczęście, że został oblubieńcem Matki Bożej, ale też wyrazili swoje współczucie z powodu wielkiego ubóstwa, w którym ukryły się najważniejsze tajemnice nieba i ziemi. Po 3 godzinach, Królowie opuścili grotę wraz ze sługami (ci ostatni nie zostali obdarzeni łaską poznania tajemnicy) i udali się do gospody, gdzie spędzili noc na rozmowie o tym, co widzieli i czuli. Wysłali też swoje sługi z podarunkami dla Świętej Rodziny, które Matka Boża wykorzystała przyrządzając sutą biesiadę dla odwiedzających jaskinię ubogich ludzi.

Następnego dnia rankiem (w nocy otrzymali ostrzeżenie, aby nie wracać do Heroda), Trzej Królowie powrócili do jaskini Narodzenia, aby Zbawicielowi złożyć dary. Pierwszy wszedł Menzor. Wziąwszy tace z rąk sług, upadł na kolana i położył ją przed Maryją na ziemi. Potem „wyjął z worka u pasa garść długich jak palec, grubych i ciężkich pręcików, które u góry były cienkie, a w środku zaś ziarniste i złociste”. Menzor ofiarował złoto, ponieważ był pełen wierności i miłości i zawsze szukał zbawienia. Następnie do groty wszedł Sair ze swoimi czterema towarzyszami i upadł na kolana. „W ręku niósł złotą łódkę z kadzidłem, pełną małych, zielonych ziaren jak żywica”. Ofiarował kadzidło, ponieważ zawsze z ochotą lgnął do woli Bożej i zawsze był gotowy iść za nią. „Położył swój dar na małą tacę i trwał długo w postawie klęczącej”. Jako ostatni wszedł Teokano. Nie mógł klęczeć z powodu swojego wieku i tuszy. „Stał schylony i położył na tacę złotą łódkę z zielonym, delikatnym zielem. Było jeszcze zupełnie świeże i żywe, stało prosto jak wspaniały, zielony krzew z białymi kwiatkami”. Teokano przyniósł mirrę, ponieważ mirra oznacza umartwienie i pokonane namiętności, a Teokano zwalczył ciężkie pokusy do bałwochwalstwa i do wielożeństwa. Ale nie tylko. Zwyczajem władców Wschodu było, że kiedy wkraczali lub przechodzili przez miasto lub wieś, wszyscy mieszkańcy przed swoimi domami musieli zapalić kadzidła, co oznaczało całkowite posłuszeństwo i poddanie się władcy. Teokano w pełni oddawał się w ten sposób Chrystusowi.

Ponadto, jak głoszą opowieści, Trzej Królowie przynieśli dla Zbawiciela w darze wszelakie dary i klejnoty zostawione przez Aleksandra Macedońskiego w Chaldei, Persji i Indii, również te ofiarowane przez królową Saby w świątyni Salomona, a wśród nich wspaniałe wazy Chaldejczyków złupione w czasie zniszczenia miasta. Menzor ofiarował również Jezusowi małe złote jabłko, które również pochodziło z czasów Aleksandra Macedońskiego. Oznaczało cały świat, ponieważ Aleksander „kazał je odlać z najmniejszej cząstki trybutów pochodzących ze wszystkich prowincji”. Zawsze je nosił w ręku, co miało oznaczać, że włada światem. Jabłko zostało w Indiach, kiedy Aleksander wrócił do Persji. Kulistość jabłka, które nie ma początku ani końca, wyobraża tego, który męstwem otacza cały świat, czyli niebo i ziemię. Jednak, gdy tylko jabłko znalazło się w rączkach Dzieciątka, rozsypało się w pył. Władza, w ten sposób, już nie należy do możnych i wielkich tego świata, ale ubogich w duchu, których drogowskazem jest sam Chrystus. Oni posiądą Niebo i Ziemię.

 

Trzej Królowie wśród łez polecali Dzieciątku Jezus siebie, swoje rodziny, swój kraj, swych ludzi, swój majątek, wszystko, co tylko na świecie dla nich miało wartość. Prosili Dziecię aby przyjęło ich serca, ich dusze, wszystkie ich uczynki i myśli, żeby ich oświecił, „obdarzył wszelaką cnotą, a ziemię nawiedził szczęściem, pokojem i miłością”. Józef i Maryja również płakali. Byli szczęśliwi jak nigdy przedtem, ponieważ wielką radością i pokrzepieniem „była dla nich chwała i uznanie, okazywane ich dziecku i Zbawicielowi, dla którego nie mogli zdobyć się na lepszą odzież i pościel, a którego wysoka godność ukryta spoczywa w ich pokornych sercach”.

 

Polecajmy, tak jak św. Trzej królowie, nas samych, nasze rodziny, naszych bliskich, nasze zamiary i czyny oraz naszą Ojczyznę Bożemu Dziecięciu, przed którym ugnie się każde kolano i pod stopy Którego, Ojciec rzuci wszystkie moce i potęgi.

Na podstawie objawień Marii z Agredy i Katarzyny Emmerich oraz "Historii Trzech Królów " Jogannesa z Hildesheim



tagi: menzor  sair  teokano 

Matka-Scypiona
5 stycznia 2024 18:10
9     945    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @Matka-Scypiona
5 stycznia 2024 18:18

Pokłon Trzech Króli, rycina Heinricha Hofmanna, koniec XIX wieku

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Matka-Scypiona
5 stycznia 2024 19:25

Serdeczne dzięki za wspaniałe opowiadanie. Nigdy nie udało mi się przeczytać tak pięknego tekstu na Święto Trzech Króli...........

K+M+B "Kasper, Melchior, Baltazar", Christus manisionem benedicat ("Niech Chrystus mieszkanie błogosławi") . Chrześcijanie, znacząc poświęconą kredą drzwia swoich mieszkań, proszą Chrystusa o błogosławieństwo, a także publicznie wyznają swoją wiarę w Zbawiciela, który przyszedł na świat w betlejemskiej grocie.

Bardzo wzruszyło  mnie wykonanie pieśni  : https://www.youtube.com/watch?v=TlFr5PyiAjE

Mario czy Ty wiesz kim naprawdę jest maleńki Twój bohater
Mario czy Ty wiesz że pewnego dnia On rządzić będzie światem
Czy Ty wiesz że to właśnie On pokona grzech i śmierć
Dziecko śpiące w Twych ramionach na imię ma „Jam Jest"

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @BTWSelena 5 stycznia 2024 19:25
5 stycznia 2024 20:09

Bardzo dziękuję, że się podobało. Niedawno dowiedziałam się, że + stawiany między pierwszymi literami powinien mieć postać krzyża, na którym skonał Pan Jezus. Cały czas się uczymy... serdecznie pozdrawiam!

zaloguj się by móc komentować

Paris @Matka-Scypiona
5 stycznia 2024 23:59

Basiu,...

...  Bog  zaplac  za  ten  wpis  !!!

 

Cos  pieknego,

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Paris 5 stycznia 2024 23:59
6 stycznia 2024 07:55

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie! 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Matka-Scypiona
6 stycznia 2024 21:46

Dzięki! Piękna synteza!

zaloguj się by móc komentować


Andrzej-z-Gdanska @Matka-Scypiona
7 stycznia 2024 08:55

Ma siłę to DZIECIĄTKO, że w takiej jaskinii... jak Gdańsk zainscenizowano pochód Trzech Króli, a nie 6!

Bardzo dziękuję!

Pomyślności w Nowym Roku i dużo zdrowia i cierpliwości!

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Andrzej-z-Gdanska 7 stycznia 2024 08:55
7 stycznia 2024 09:49

Dziękuję i ze swojej strony również życzę pomyślności i opieki św Trzech Króli! 

Podobno w Poznaniu nie wyruszył żaden orszak, a w to miejsce szedł pochód merdajacych piesków przypominajacych o akcji owsiaka... 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować