-

Matka-Scypiona

Połock 1705, bazylianie, car Piotr I, unici

W tekście Gospodarza n/t turystyki w Polsce III przez Novę został poruszony temat masakry bazylianów w unickiej katedrze w 1705 roku dokonanej przez moskiewskich siepaczy. Postanowiłam wyjść naprzeciw twierdzeniu, że mało zajmujemy się na SN sprawami polskimi.

Na temat tej tragedii w zasadzie nie napisano żadnej poważniejszej pracy poza małymi broszurami Marii Tańskiej („Historya unii”), Franciszka Henryka Duchińskiego („Historia o zabijaniu bazylianów w połockiey cerkwii przez cara moskiewskiego itp. W roku 1705, dnia 30 Junia starego” )oraz ówczesnego opata klasztoru torokańskiego ks. Antoniego Zawadzkiego („Opowieści o mordzie bazylianów”). W Wiki ten temat jest opisany bardzo krótko i to tylko w 2 językach- polskim i ukraińskim.

Mord, jak już widać miał związek z działalnością unitów. Idea połączenia kościoła wschodniego z Rzymem od samego początku stała ością w gardle Moskwie i jej Cerkwi. Pomysł pojawił się już za Jagiellonów, ale Moskwa wykorzystywała wszelkie atuty, żeby ten projekt storpedować, np. małżeństwo Aleksandra Jagiellończyka z Heleną Rurykowiczówną (córka wielkiego księcia moskiewskiego Iwana III Srogiego, który pokonał opływającą w bogactwa a będącą lennem Wielkiego Księstwa Litewskiego Republikę Nowogrodzką przyłączając ją do Moskowii i Zofii Paleolog, bratanicy ostatniego cesarza bizantyjskiego Konstantyna Dragazesa). Pomysł zjednoczenia został przesunięty w czasie, co doprowadziło do upadku życia religijnego na Rusi. Sytuacja zmieniła się za panowania Batorego a zwłaszcza Wazów. W czasie rządów Zygmunta III Wazy projekt uzyskuje poparcie samych Rusinów na czele z kniaziem Bazylim Ostrogskim oraz Piotra Skargi, który napisał dzieło „O jedności kościoła Bożego”. Król polski wie, jak wrogą propagandę sieje Moskwa przy pomocy prawosławia na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej. Sprawa unii staje się tym bardziej paląca, ponieważ Borys Godunow ustanawia oddzielny patriarchat moskiewski całkowicie zależny od cara i chcę w tę zależność wciągną również kościół ruski.

Na synodzie brzeskim w 1595 r ustanowiono unię, ale od razu pojawili się oponenci. Społeczność prawosławna podzieliła się na unitów i dyzunitów. Zwolennikami unitów byli jezuici, bazylianie oraz arc.połocki Jozefat Kuncewicz. Przeciwnicy to Ławra Peczerska, bractwa cerkiewne, zwłaszcza lwowska „Stauropigia” i kozacy. W 1596 r arc. połocki Herman Zahorski podpisał akt unijny, przechodząc do nowoutworzonego Kościoła unickiego z całą administracją. Nie oznaczało to automatycznego przejęcia unii przez prawosławne mieszczaństwo połocka, a same postępy unii w mieście były powolne. W 1617 r unickim biskupem połocka zostaje Jozafat Kuncewicz. Biskup, przeświadczony o słuszności unii, wszelkimi siłami próbuje wprowadzić ją w życie, co było nie w smak Moskwie. Wybuchają walki, w wyniku których dezunici w Witebsku w 1623 roku mordują arc. Jozefata Kuncewicza (obecnie święty KK pochowany w Bazylice św. Piotra w Rzymie). Kanclerz Lew Sapieha skazuje 19 zabójców arcybiskupa na śmierć a to wydarzenie zmienia stosunek szlachty ruskiej do prawosławia, która zaczyna przechodzić na katolicyzm. Wywołuje to wściekłość u biskupów prawosławnych, którzy bez oporów szukają pomocy w Moskwie (prawosławny metropolita kijowski Hiob rozważał nawet wyjazd do Moskwy na stałe).

Władysław IV Waza już na sejmie koronacyjnym próbował przeprowadzić unię z dezunitami, ale bez skutku, co było konsekwencją polityki Moskwy starającej się całkowicie zapanować nad prawosławiem a terenie Rzeczypospolitej. Wybucha rebelia Chmielnickiego, w czasie której unici i katolity są bezlitośnie mordowani. Potem następuje czas zawarcia unii hadziackiej w 1658 między Rzeczypospolitą obojga Narodów a Kozackim Wojskiem Zaporoskim reprezentowanym przez hetmana kozackiego Iwana Wyhowskiego. Jednym ze skutków było dopuszczenie biskupów prawosławnych do zasiadania w Senacie. Odpowiedź Moskwy była szybka. Doprowadziła ona do buntu miejscowego chłopstwa, podczas którego zginął zdrajca i karierowicz, kanclerz ruski Jerzy Niemirycz. Rozruchy powstrzymały pełną realizację postanowień unii.

Za Jana III Sobieskiego do unii przystępują nawet najbardziej zagorzali dyzunici, ale Moskwa broni nie składa. Wśród ludności prawosławnej prowadzona jest bezpardonowa propaganda nienawiści do katolicyzmu i unii. Znowu wybuchają rebelie kozackie na Ukrainie Prawobrzeżnej, będące zapowiedzią przyszłej koliwszczyzny. Gromady ciemnych fanatyków, podjudzane przez popów święcących siekiery i tasaki, napadały na unitów, mordowały i rabowały.

Po Sobieskim nastają burzliwe rządy Augusta II Sasa, który zostaje królem Polski przy silnym poparciu cara Piotra I. W Birży August obiecuje carowi, że zrobi wszystko, żeby wciągnąć Polskę do III wojny północnej, która wybuchła w 1700. Tak też się stało. Szwedzi pustoszą Rzeczypospolitą , a w kraju trwają przepychanki między zwolennikami Augusta II Sasa a Stanisława Leszczyńskiego. August mający poparcie Moskwy wzywa na pomoc Piotra I. Car wykorzystał ten fakt również do tego, żeby ostatecznie rozprawić się z unitami.

Piotr I 11 lipca 1705 roku dokonuje mordu bazylianów w Połocku. Jak pisze Franciszek Duchiński nikt z zakonników nie dał carowi powodu do takiego zachowania. Od pół roku w Połocku stał ze swoimi wojskami kniaź Mikita Repnin, który często odwiedzał klasztor, prowadząc przyjazne pogaduszki z emerytowanym opatem Jakubem Kizikowskim. Feldmarszałek Borys Piotrowicz Szeremett też bywał w klasztorze, również oficerowie niżsi rangą. Bazylianie choć odważnie mówili, że św Piotr ma zwierzchność nad apostołami a papież nad kapłanami, nigdy nie wypominali Moskalom ich schizmy. Moskale jednak, już po wydarzeniach puścili w obieg zupełnie inną informację wg której wikariusz klasztoru Konstanty Zajączkowski miał słownie zelżyć cara. Inni, np. tamtejszy schizmatyk, przeor archymandryt Siebieżki, który skarżył się carowi nie tylko na unitów, ale i na wszystkich zakonników połockich , że jakoby prawosławni cierpieli prześladowania z ich rąk i doznali wielu krzywd. Dla cara Piotra I, który i tak był wściekły na unitów, była to woda na młyn.

Wszystko odbyło się z zamysłem. Franciszek Duchiński przytacza dowody działań podjętych przez Moskali tuż przed mordem. Pisze, np. o naradzie zwołanej przez cara w 1704 r, w której wzięli udział nie tylko ministrowie i dowódcy, ale również duchowni: metropolici, arcybiskupi, episkopaci, archimandryci. Duchowni przekonywali cara, że jeśli ma wejść z wojskami do Rzeczypospolitej to jest to znak od samego Boga aby przysłużyć się cerkwii błogosławionej i to tym sposobem, że będąc już w Polsce będzie można unitów, którzy wprowadzają niezgodę między carem a Polakami i innymi państwami chrześcijańskimi, skutecznie wyplenić. Dalej, gdy car przysłuży się Polakom pokonując Szwedów, którzy ich nękają, wtedy car „przejmie” postanowienia umowy hadziackiej, wszystko, co posiadają unici powróci do prawosławia. Polacy sami, zwłaszcza król, wyrzekną się unitów, a car będzie mógł robić to, co mu się podoba. Duchowni życzyli carowi siły i żarliwości w staraniu o cerkiew błogosławioną poprzez wyplenienie unitów, Pan Bóg da zwycięstwo na wrogami, wsławi przed narodami i pozyska przyjaźń Polaków. W innym dokumencie przytoczone są słowa feldmarszałka Szeremetta, że te unickie psy trzeba w pień wyciąć. Ten sam marszałek w Cerkwii Witebskiej Św Ducha zwrócił się do przełożonej Benedykty Osipowskiej słowami: „panienki, nie wiecie, co się stanie z wami; tak, wy niewinne, niczego modlitwa do Boga, nie wiecie, co się z wami stanie”. W 1705 roku rezydujący w Witebsku Aleksander Daniłowicz Mienszykow, wtedy jeszcze tylko gubernator Moskwy, udał się do tamtejszego klasztoru z niejakim Mikitowiczem Szczukinem. Doszło do przepychanki słownej na tematy religijne między zakonnikami a Szczukinem. Ten na odchodne rzekł, że unici to zwodziciele tacy sami jak jezuici i że odciągają lud od zbawienia. Odprowadzany do furty wciąż powtarzał zakonnikowi: „Ojcze, wy ludzie mądrzy, ale ludzi zwodzicie, spotka was bieda niezadługo”. Mienszykow zaś na odchodne powiedział: „Przelaliście, psy, krew błogosławioną, przelana zostanie wasza, psia krew”. Gdy jeden z zakonników oburzony odpowiedział, że oni codziennie ofiarują krew Jezusa ofiarują codziennie, usłyszał: ”no, niedługo was, siedługo s….e psy” i „no,no,no psy, niedługo was, niedługo psy będą krew waszą pić”.

Jak widać działania Moskali nie były wynikiem przypadku, ale zostały podjęte z rozmysłem, z szatańską żarliwością mającą na celu wyeliminowanie unitów. Niemniej jednak feldmarszałek Szeremetow przyznał się w zaufaniu księdzu Spirydonowi Nowosielskiemu, rezydentowi Kryczkorskiemu, że car zaczął swoje działania za wcześnie, dlatego że tym aktem pokazał Polakom swoje kły na wiarę katolicką, co ukrywał do tej pory i tym samym odwrócił od siebie polskie serca.

Dzień św. Piotra car spędził na hulankach i libacjach. Do klasztoru przyjechali kapłani mający zastąpić innych wyznaczonych do pracy poza Połockiem. Brama była jednak zamknięta. Kapitan wyznaczył żołnierza, który miał towarzyszyć wyjeżdżającym księżom aby nie zostali zatrzymani przez straż na moście, ale do samych księży rzekł, żeby szli, bo czeka ich bieda. Wkrótce zadzwoniono na wieczerzę. Po jej zakończeniu część ojców wracała do klasztoru, a część kończyła śpiewy. Wówczas do cerkwi wpadł car z oficerami, którzy wypełnili sobą wnętrze. Dano znać do klasztoru, że przybył car. Dwaj księża, którzy wyszli z cerkwi i stali na korytarzu pobiegli powitać cara. Piotr I stał już przy głównym ołtarzu, tam gdzie cyborium, grzebiąc w naczyniu, w którym były komunikanty tak ruskie jak i rzymskie. Ksiądz Teofan Kołbieczyński witając cara, chciał z nim pomówić, ale ten się nie zgodził. Car zaczął chodzić po cerkwi i oglądać obrazy aż w końcu znalazł się przed ołtarzem kaplicy bł. Jozafata. Wszyscy ojcowie szli za nim, tylko ksiądz Jakub Knyszewicz z bratem Józefem Ankudowiczem z grupą oficerów przeszli w drugi koniec cerkwi i tam pytającym o obrazach opowiadali. Car stanął na stopniu i tyłem oparłszy się o ołtarz zapytał ks. Konstantego Zajączkowskiego, wikarego, czyj to obraz?. „Św. Jozafata”. „Jaki on święty?”. „Święty męczennik”. „Kto go umęczył?”. „Witeblanie”. „Jacy ludzie?”. „Szlachta i mieszczanie”. „Jakiej wiary?”. Ksiądz zamilkł, ale stojący przy drzwiach Mienszykow zażądał odpowiedzi. Wtedy ks. wikary rzekł: „tej samej, jaka Waszej Miłości”. W tym momencie car uderzył ks. Zajączkowskiego swoim szkorniem tak mocno, że ksiądz cały zalał się krwią, potem uderzał trzciną po głowie, wreszcie rapierem albo wg innych tasakiem obciął księdzu nos i uszy i kazał zaprowadzić na szubienicę. Widząc, co się dzieje kaznodzieje ruszyli w kierunku cerkiewnych drzwi, ale gdy się tam znaleźli ktoś zaczął krzyczeć: „kaznodziej! kaznodziej!” Ktoś szarpnął ks. Teofana a ks. Klemens pobiegł do klasztoru powiedzieć ks. Kizikowskiemu, co się dzieje w cerkwi. Tymczasem przed cara przyprowadzono o. Teofana Kolbieczyńskiego. Kazano mu rozpiąć kołnierz u sutanny, wtedy car i Mienszykow rapierami czy szpadami przebili gardło księdzu z takim impetem, ze omal siebie nie pozabijali. Inni moskale referowali, że Mienszykow trzymał księdza za włosy a car ciął tasakiem tak długo dopóki głowa nie oddzieliła się od ciała, które potem prawdopodobnie spalono. Car, szydząc z ikon Jozafata, próbował znieważyć relikwie świętego, a następnie kazał wyrwać drzwiczki tabernakulum, rozsypał komunikanty po podłodze, potem je podeptał. To się działo przy kaplicy bł. Jozafata, zaś po drugiej stronie cerkwi, jak tylko car uderzył szkorniem ks. wikarego, to samo zaczęli robić oficerowie z innymi kapłanami. Ks. Jakuba Knyszewicza, regenta chóru cerkiewnego, i brata Józefa Ankudowicza, gdy upadli na posadzkę, Moskale kopali, bili szkorniami, szarpali ostrogami. Ksiądz Knyszewicz zmarł w wyniku odniesionych ran, a jego ciało prawdopodobnie spalono.

W tym czasie car wyszedł z cerkwii na cmentarz, usiadł na ziemi wycierając o trawę okrwawione ręce, po czym skierował się do klasztoru dla panien. Tam uspokoił kobiety mówiąc, że nic im nie grozi i kazał podać sobie coś do picia. Kapłani, których nie było w cerkwii pochowali się w podkletach (kondygnacja cokołowa domu), na których były wybudowane cele. Moskale ustawili straże. Jeden z braci, Melecjusz Kondratowicz nie wytrzymując napięcia udał się do studni i został złapany. Przez to też odkryto, gdzie schowała się reszta. Ojców osadzili Moskale każdego osobno, postawiono liczne straże i obrzucano więźniów bluźnierstwami.

Pobitych w cerkwi, bardzo ciężko rannego ks. Knyszewicza i brata Ankudowicza, zawleczono do jakiegoś pomieszczenia. Ten ostatni choć ciężko ranny mógł się podnieść, ale bał się, że zostanie przez Moskali dobity. Przywieziono tam też ks. Jakuba Kizikowskiego, jeszcze żywego, którego jak wieprza położono w stojącym tam korycie. Po półtorej godziny ksiądz skonał. Nikt nie wie, skąd ks. Kizikowski został przywieziony, ale na pewno był torturowany. Prawdopodobnie na wyspie. Ponoć wypytywano go o relikwie św. Jozafata i jakieś przedmioty. Pewne źródła podają ,że ksiądz został zabity przez Piotra I w swojej celi. Kronika mohylewska podaje, że car przebił księdza mieczem, gdy ten wchodził do cerkwi. Ciało męczennika prawdopodobnie spalono.

Świadkowie zeznali, że ks. Zajączkowski, zanim go powieszono, na słowa popa, „żeby przeklnął smród a przyjął błogosławieństwo” odparł: „idź precz, synu diabelski, jam dziś mojemu bogu ofiarował i Ciało Chrystusowe przyjąłem, gotowym umierać i umrę za jedność wiary św. prawosławnej”. Potem powieszony urwał się ze sznura, upadł na ziemię na kolana, przechylił do tyłu mając ręce złożone przy piersi tak, jak przy ołtarzu.

Ks. Knyszewicz, gdy przywieziono go do celi jeszcze żył. Charczał. Kiedy przyszedł car i podniósł prześcieradło z twarzy księdza, ten nie był podobny do człowieka. Twarz i głowa były jedną krwawą miazgą. Gdy cyrulik na rozkaz cara chciał ogolić ranę na głowie ks. Knyszewicza, brzytwa ściągała włosy ze skórą i mięsem. Cyrulik stwierdził, że ksiądz za niedługo umrze. Wtedy cyrulik podszedł do brata Andukowicza, który zamknął oczy, co nie uszło uwadze Moskala, ale ten kazał wezwać lekarza i odszedł. Brata Andrukiewicza wyleczył cyrulik katolik, pan Kośkiewicz. Potem brat również trafił do strzeżonej celi.

Zakonnicy byli więzieni 22 tygodnie. Przeżyło 5, zamordowano 4- ks. Konstantego Zajączkowskiego, o. Teofana Kolbieczyńskiego, o. Jakuba Knyszewicza i o. Jakuba Kizikowskiego. Nie wiadomo, co się stało z ciałami. Jedni mówili, że zostali wrzuceni do Dźwiny, ale na pewno ktoś został spalony w zamku, ponieważ Moskale mówili, że spalili dużo bierwion, a świadek, tłumacz nadworny księcia Mikity Repnina, Aleksander Worski, który widział pogorzelisko, pokazał zakonnicom niedopaloną kość mówiąc, że to relikwia ich braci, ale ponieważ zaraz doskoczyła straż, która zabroniła Worskiemu rozmowy z siostrami, ten pewnie kość wyrzucił.

Pozostałych 5 zakonników uwolniono dopiero po trzecim carskim ukazie.

Do podobnych ekscesów związanych z czynami świętokradczymi w stosunku do obrazów i komunikantów doszło również w Witebsku, który car „odwiedził” z 500 kozakami i kałmukami. Miasto zostało spalone a mieszakńcy ograbieni. Nie mogę też opędzić się od myśli, że taki los czekałby Ukrainę, gdyby Moskowia zajęła ten kraj w tydzień.

 

 

 

Sobór św Zofii w Połocku

Św. Jozafat Kuncewicz

 

Połock 1701; górny zamek, w środku sobór sofijski, wyspa na rzece



tagi: piotr i  unici  bazylianie  połock  św. jozafat 

Matka-Scypiona
7 maja 2023 21:58
10     814    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona
7 maja 2023 22:17

Połock w owym czasie był jedyną siedzibą arcybiskupa unickiegi. Do czadu zdobycia przez Moskwę Kijowa były dwa - Kijów i Połock. Te dwa miasta były z tego powodu solą w oku Moskwy. Nam się wydaje, że zagrabienie Połocka w 1772 to mała strata. Rzeczywistość była odwrotna. Od tej pory cały teren RP aż do Buga stał dla Moskwy otworem - pod względem rządu dusz. Oczywiście nie tak łatwo, ale najtrudbiejsze zadanie wykonano. 

Ci najbardziej zajadli wówczas dyzunici to obecnie najwierniejsi grekokatolicy - ziemia lwowska i przemyska. 

A tak poza tym prawosławni wierni w Polsce w ogóle nie mają świadomości dokonywanych zbrodni, a inspirowanych przez hierarchię prawosławną. 

 

zaloguj się by móc komentować

Nova @Matka-Scypiona
7 maja 2023 22:23

Dziękuję Pani za szczegółowe opisanie zdarzeń z tym związanych. 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Nova 7 maja 2023 22:23
7 maja 2023 22:42

Proszę bardzo. To też była dla mnie sprawa nowa. Dobrze, że w ogóle zachowały się jakieś zapiski z tego mordu. Moskwa to dzicz. Od zawsze. Ja się cieszę, że mogłam wydobyć na światło dzienne imiona  męczenników bazylianów. 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @OjciecDyrektor 7 maja 2023 22:17
7 maja 2023 22:45

Zgadza się. W 1709 lwowska bardzo skrajna organizacja dyzunicka też przystąpiła do unii. Czym jest patriarchat moskiewski to wyszło teraz. Ławra peczerska jak zwykle siedlisko os i szerszeni. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Matka-Scypiona
8 maja 2023 11:02

Super! Bardzo ważne wydarzenia. PLUS!

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Matka-Scypiona
8 maja 2023 12:05

Tłem tych wydarzeń jest fakt, że w 1686 r. traktat Grzymułtowskiego utrwala oderwanie Kijowa od Rzeczypospolitej.

O. Stanisław Załęski w książce Kilka uwag nad książką Ks. Prałata Likowskiego pisze że dzieje unii Brzeskiej były burzliwe. W XVII w. z Unii: „wyłączyły się najprzód dyecezye lwowska i przemyska, a od czasów Władysława IV przystąpiła do tych dwóch dyecezyi trzecia t.j. łucka.” (str. 15) Jan III Sobieski z pomocą hetmana Jabłonowskiego i jego kapelana O. Teofila Rutki SJ musi odnawiać grunt dla unii we wszystkich diecezjach ruskich. Przynosi to jednak owoce: „Biskup lwowski Józef Szumlański i Biskup przemyski Innocenty Winnicki przyjęli sekretnie Unią już 1677 i 1682 r., publicznie 1700 i 1692 r. Za ich przykładem poszedł Biskup łucki Dyonizy Zabokrzycki i przeważnie za wpływem metropolity Leona Załęskiego przyjął Unią w 1701 r.” (str. 16). Natomiast w 1721 roku Piotr I: „znosi patryarszą władzę, a na jej miejsce ustanawia duchowne kolegium (nie synod) na wzór duchownych kolegiów protestanckiej Holandyi i Brandenburgii i dlatego na 11 członków … tylko 3 biskupów, reszta zaś byli księża i świeccy ludzie. … W rok potem kolegium otrzymało nazwę: najświętszego rządzącego synodu, dodano mu carskiego komisarza policyjnego w osobie 'prokuratora synodu', który miał czuwać … nad tem, aby ten synod działał we wszystkiem według instytucyji rządu” (str. 62).

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier 8 maja 2023 12:05
8 maja 2023 12:08

Refromy Piotra I dotyczą cerwki moskiewskiej, ale jest oczywiste że pod jego władzą Kościół unicki nie miał szans. 

zaloguj się by móc komentować

SilentiumUniversi @Matka-Scypiona
8 maja 2023 15:57

Wśród moich przodków byli także unici. Plus

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Magazynier 8 maja 2023 12:05
8 maja 2023 16:24

Dziękuję za dodatkowe informacje! 

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować